Zamysł był taki, że nic nie widzimy i szukamy cywili (jest ich 10 na początku). W losowym miejscu pojawia się też potwór. Mamy tlen, który nas ogranicza i musimy co chwilę wracać po niego do bazy. Możemy wykorzystać tlen żeby postawić światełko. Chodzimy po mapie, aż znajdziemy cywila, wtedy powoli wracamy z nim do bazy. Jeśli po drodze spotkamy potwora, to będzie chciał zabić cywila, jeśli nie będzie cywila, to rzuci się na nas. A przy kontakcie z nim tracimy tlen. Jest od nas szybszy, więc jedyna forma ratunku to zużyciu trochę tlenu, by strzelić, wtedy potwór rzuci się za tym strzałem. Jeśli nie możemy wystrzelić, to potwór zacznie gonić cywila, a ten będzie uciekał. Najlepsza strategia, to wybrać sobie kierunek, stawiać za sobą światła i tak przeczesywać mapę w poszukiwaniu biednych ludzików.
A i światła można zbierać żeby odzyskać tlen.