Wyobraźmy sobie, że faktycznie jestem "racjonalistą". No więc każde moje działanie jest efektem wcześniejszych przemyśleń, odwołań do własnego rozumu. Zauważam, że istnieje coś takiego jak uczucia, emocje, szczęście. Nie mogę temu zaprzeczyć, gdyż potwierdza to 100% ludzi, potwierdza to współczesna nauka (a przecież jako zagorzały racjonalista tylko do niej mogę się odnosić w swoich jakże samodzielnych rozważaniach), potwierdzają to moje własne bodźce. Odczuwam także zależność między szczęściem a moimi czynami - gdy robię to, co lubię, jestem wolny, mam rodzinę, pieniądze - jestem szczęśliwy. Gdy jestem chory, biedny, głoduję, nikt mnie nie kocha - wówczas odczuwam pustkę, niespełnienie, uogólniając: cierpię, jestem nieszczęśliwy. Wniosek nasuwa się sam: Celem mojego życia jest ciągłe kombinowanie tak, by osiągać i utrzymywać własne szczęście. To właśnie w tym momencie zaczyna się dylemat: Jak żyć w zgodzie z innymi, by każdy mógł być szczęśliwy? Z pomocą przychodzą oczywiście różne religie, nauki Jezusa, pojęcie moralności, wychowanie rodziców.
Jeśli twierdzisz, że robisz pracę domową, bo musisz, myjesz naczynia, bo musisz, żyjesz, bo musisz, mam dla Ciebie dwie przykre wiadomości: po pierwsze, nie jesteś na pewno szczęśliwy (ale to raczej wiesz), a po drugie: nie jesteś racjonalistą. Jeśli postępujesz wbrew swojej woli, nie zastanawiasz się nad tym co robisz (ściślej: nie używasz rozumu), nie możesz siebie nazywać człowiekiem kierującym się w życiu rozumem. W wieku 14 lat myślałem dokładnie jak ty. Na szczęście każdy prędzej czy później zauważa, że jego życie jest fatalne, nic mu nie wychodzi. Zaczyna wreszcie łamać barierę między sobą a szczęściem i otwiera swój umysł i swoje serce. Ja np. z zagorzałego ateisty zmieniłem się w buddystę, na moje szczęście szybko trafiłem na nauki Osho i nie ograniczyłem siebie w żaden sposób. Kolejny etap mojego życia trwa do dziś: Ponownie nie wierzę w Boga, jednak wynika to z mojej interpretacji Biblii i rozumienia Boga jako nas samych. Trzy lata temu poznałem tzw. prawo atrakcji, które kompletnie odmieniło moje życie i pozwoliło mi zrozumieć, że mogę mieć to, co zechcę. Dziś mam dziewczynę, studiuję tam, gdzie zawsze chciałem, pomagam ludziom i uważam się za dobrego i szczęśliwego człowieka. Uwierz mi, tak jest ######ście ;) .
True story bro.