a w sumie dziwne że nie padło:
zamieszki pod koniec San Andreas. po x godzinach chodzenia po spokojnym mieście które myślisz że już niczym cię nie zaskoczy nagle atmosfera gestnieje, wszędzie ogień, wszędzie smutno, przechodnie kradnący telewizory, wchodzący po słupach energetycznych.