No dobra. Zagrałem, przeszedłem całość i oto moja szczera opinia.
Zacznijmy od tego, że strona wizualna kuleje. Już nawet nie mówię o typowo dyzmkowej, paintowej grafice, bo już się pogodziłem z tym, że Dyzmek inaczej chyba nie umie. Bardziej irytuje mnie to, że jest w cholerę ciemno i czasem trudno się zorientować, gdzie się jest. Podczas walki z tym czołgiem (czy co to tam jest?) co chwila... gubiłem bossa na tej ogromnej arenie; żeby go znaleźć, musiałem łazić w ciemności i czekać, aż zacznie mi spadać zdrowie. Niby na początku buduje to jakiś klimat, ale z czasem staje się irytujące. Wcześniej kłopoty sprawił mi też poziom, gdzie trzeba było znaleźć tę kobitę w klatce: jest ona tak słabo widoczna, że dopiero przez przypadek ją znalazłem po długim łażeniu po wielkiej, ciemnej sali.
Sterowanie bohaterem też nie jest najlepsze. Na niektórych przejściach można się zablokować, a prędkość chodzenia i odwracania się jest zbyt wolna (najdziwniejsze jest to, że w tył bohater biegnie o wiele szybciej niż w przód). Dochodzą też bugi - zdarzyło mi się, że przeszedłem na kolejny poziom i nie widziałem ani broni, ani paska zdrowia. Interfejs pojawił się dopiero po wciśnięciu któregoś numerka do wyboru broni.
Ostatni boss był dla mnie nie do przejścia - wystrzelałem w niego całą amunicję i nic. Dopiero po zajrzeniu na GMClanowy Discord dowiedziałem się, że trzeba do niego nawalać z rakietnicy. Kłopot w tym, że straszliwie trudno się z niej celuje, tym bardziej, że przy każdym strzale cały ekran dostaje spazmów. Musiałem w końcu dać się bossowi zaklinować na ścianie, żeby móc go bez problemu wykończyć. Przy czym w chwili śmierci gra potraktowała mnie komunikatami o błędzie (wcisnąłem ignoruj) i migoczącym jak stroboskop ekranem (dobrze, że nie mam epilepsji, bo bym padł na miejscu).
Fabuła, jak to zwykle w grach dyzmakena, to absurd na absurdzie (wystarczy wspomnieć o ludziach zamienionych w szczurowate mutanty przez... niedobór tlenu?). Pełno jest zwrotów akcji - w tym sensie, że po ukończeniu każdego levelu ktoś spokojnym głosem mówi ci, jaki jest najnowszy zwrot akcji. Śledzenia fabuły nie ułatwia fakt, że kamera podczas cutscenek dziwnie podryguje.
Jedyne, czego nie mogę skrytykować, to muzyka. Jest ona naprawdę dobra i buduje klimat, może poza walką z ostatnim bossem, podczas którego gra spokojny, cichy utworek.
Co tu dużo mówić. To typowa gra w dyzmkowym stylu. Kto lubi takie rzeczy, temu się spodoba. Mnie bardziej zirytowała.