M##### C#########
kod: ja
dźwięki: brak
wszystko ogólnie: ja
Ok, sprawa wygląda tak. Od tygodnia pracuję na gospodarstwie rolnym, gdzie ważę ciągniki itd, ale te przyjeżdżają raz na ruski rok, to mam czas, by coś sobie klepać w pirackim gm 8.0 na win xp 1gb ramu. No i tak dla żartów zacząłem sobie tworzyć grę o znajomym, w której gracz wciela się w tytułowego znajomego, który stoi na straży Szczecina i dba o porządek. Ot, robiłem z myślą, by sobie "pośmieszkować" jak to przystało na licealistę z echem gimbusa. No ale projekt wziął rozmach, tworzę go od 5 dni i zbliżam się ku końcowi, a szkoda byłoby nigdzie go w internet nie wrzucić. No ale tu się nasuwa kolejny problem, bo mój znajomy się na to zgadza, aczkolwiek zmuszony będę ocenzurować jego imię i nazwisko z przyczyn oczywistych. Natomiast fabularnie nic się nie zmienia, czyli idzie to tak:
Naszym protagonistą jest wielki człowiek ,filantrop, koneser sztuki i narcyz. Gra to po prostu satyra na moje relacje z nim. No i budzimy się w naszym wielkim różowym apartamencie, próbujemy wlać liquid do e papierosa (zmienia się koncept, gra staje się dwuwymiarowa itd), ale niestety buteleczka okazuje się być pusta. Udajemy się więc na szczeciński downtown celem znalezienia mnie i wybłaganie mnie po raz kolejny o liquid. Ja wcielam się w czarny charakter, który rozjuszony postanawia stworzyć siłami GMO zmutowaną butelkę liquidu, która niszczy miasto. Musimy ją powstrzymać, zmienia się środowisko, potem w ogóle jakieś plot twisty, jesteśmy w szczecińskiej metropolii, później przelatujemy nad nią, rozbijamy się na radziszewskich manowcach, tajna baza jakaś, kosmos, walka na kciuki i cholera wie co jeszcze wymyślę. Ogólnie do gry wagi żadnej nie przywiązywałem, bug na bugu, brzydkie to, fujka i w ogóle. Taki relaks. No i w sumie nigdy żadnej gry nie skończyłem, niech to będzie w takim razie swoisty kamień milowy. No i zrobiłem trójwymiarowe cutscenki. Z bogiem.
https://gmclan.org/uploader/7193/85_31.png
https://gmclan.org/uploader/7193/1.png