Z racji na to, że byli ostatni, byli główną atrakcją i w związku z tym mięli większe show i więcej czasu i grali kiedy już zrobiło się ciemno.
Gdyby na Motorheadzie było już ciemno i grali tyle co Maideni byli by bardziej ######ści. I nie potrzebowali by do tego, żadnych gigantycznych mechanicznych głów Eddiego, diabłów czy innych tym podobnych. :)
Ja przyznam z bólem, że przez pierwszą połowę koncertu Iron Maiden normalnie się nudziłem. Może dlatego, że byłem zmęczony po pogo na Motorhead. Dopiero gdy w drugiej połowie zaczęli grać swoje większe hity to zacząłem się dobrze bawić. Ale zabrakło mi Run to the hills! Czekałem na tę piosenkę cały koncert. I tak jak w zeszłym roku na The Unforgiven się nie doczekałem. :(
Swoją drogą należy Ci się ochrzan, że nie powiedziałeś, że będziesz. Piwa byśmy się napili. Tak jak z Woodstockiem żeśmy się nie zgadali ostatnio. Jedziesz w tym roku?