2017 był damn good rokiem dla filmów
Atomic Blonde - świetny guilty pleasure. genialny klimacik, wpadająca w ucho muzyka, agentki spędzające większość wolnego czasu w bieliźnie i jak zawsze cudny McAvoy.
Lady Bird - historia tumblr girl z biednej rodziny, która chce spróbować życia i różnych towarzystw. target raczej ludzie w moim wieku, bo jakoś bardziej osobiście to wszystko wypada, ale tak czy inaczej super film o tym, jak łatwo się potknąć dorastając
Dunkirk - no tu niestety trochę mniej się udało, Nolan zrobił piękny obraz o niczym, wynudziłem się za wsze czasy i nic nie wyniosłem, czas zmarnowany Three Billboards Outside Ebbing, Missouri - przepiękny dramat o miasteczku poruszonym 3 kontrowersyjnymi bilbordami wynajętymi przez matkę brutalnie zamordowanej dziewczyny. w punkt napisane postacie i zdrowa dawka humoru, chyba faworyt do oscarów
The Florida Project - okruchy z życia samotnej instamom wychowującej dziecko w slumsowej okolicy disneylandu. imponuje zwłaszcza faktem, że Baker wyrzeźbił coś z niczego - jedyną znaną twarzą w obsadzie jest Dafoe, poza nim w filmie grają naprawde świetne dzieciaki i debiutantka faktycznie ściągnięta z insta. a'propos Dafoe - będzie prawdopodobnie nominacja, kolejna super postać rozdarta między utrzymywaniem pracy managera a pochylaniem się nad biednymi mieszkańcami
Coco - spoko baja
Foton - ja nie wiem, mam wrażenie że nikt kompletnie nie zrozumiał tego długieeego i strasznie naukowego wstępu (poza Jakimem, on ocenił na 8, rozumiem) i to tylko takie mizianie się fiutami że "hm, ci polacy to mają mądre filmy"
Spider-Man: Homecoming - nihil novi, Marvel jak to Marvel, fajne guilty pleasure i tyle
T2: Trainspotting - doroślejszy Trainspotting z doroślejszą ekipą, o wszystkich smutkach wynikających z powrotu Rentona do znajomych, których obrobił z dużych pieniędzy. ładnie przedstawieni bohaterowie jako już nie chłopcy, już mężczyźni, z przytupem rozwiązana fabuła i znaczące choose life, polecam bardzo gorąco
Logan: Wolverine - pokazał Deadpoolowi co się robi z R w kinie superbohaterskim. mocno akcentujący 2 rzeczy zawsze pomijane w filmach superbohaterskich - raz, że superbohaterowie to wciąż ludzie, i dwa, że supermoce są super. dobrze zobaczyć wreszcie bohaterów z krwi i kości
baby drivera też widziałem, ale to już pisałem, więc po co znowu pianę toczyć
tu już nie 2017
Inside I'm Dancing - chwytająca za serce opowieść cool guya Rory'ego, który wjeżdża na wózku do kolejnego sztywnego ośrodka dla niepełnosprawnych i zaprzyjaźnia się z dounem którego nikt poza nim nie rozumie
Filth - dziecko wilka z wall street i trainspottingu (i nawet nie próbuje się z tym kryć, zaczyna się od monologu "it's great being scottish")
Cloud Atlas - super obsada i beznadziejny scenariusz, kilka luźno powiązanych bajeczek o tym, że miłość jest ważna
Skazani na Shawshank - no tu już wam nic nowego nie powiem
Donnie Darko - a tu powiem, jak się przymierzacie do pierwszego seansu to NIE OGLĄDAJCIE REŻYSERSKIEJ cały czas prowadzi za rękę, i to w taki dość ordynarny sposób, no nie o to w tym filmie chodzi