Ale jednak są. Przytaczając słowa maminej Wikipedii, fusion jest hybrydą jazzu i funku. To, że jedna składowa się zgadza, jeszcze nie kwalifikuje ich do fusion. Funku tam za nic nie słyszę, jazzu z braku laku jako tako można się dosłyszeć, gitara rocka nie czyni. Jest po prostu taka muzyka, której się nie kwalifikuje czyt. Positive Infinity.
dorzucę w gwoli jasnościów klasykę fusion, czyli kolejny nużący raz ów czarnuch w brylach