Skocz do zawartości

Zjawisko Paranormalne ?


Pablo-GM

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 143
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Dobrze więc, jednak jak wytłumaczysz tzw. ,,cuda"

Niektórzy z ludzi byli świadkami cudów, i ni z tąd ni z owąd zaczeli chodzić do kościoła, modlić się.

Zaczynali dawać przykład, że Bóg istnieje, że mieli wizje.

Wytłumaczysz mi dlaczego zwykły niewierzący człowiek, nagle uwierzył ?

Coś musiało być na rzeczy prawda ?*EDIT:Karolo dobrze wiesz, że jeszcze nikt nie odpowiedział na to pytanie, inaczej niż ,,Bóg poprostu był"To pytanie może by miało dla mnie sens, gdyby nie to że ktoś na to odpowie: ,,Na początku był chaos i wielkie boom a potem stworzyło ono wszechświat"Moge jedynie powiedzieć tyle na ten temat w tej chwili jedno.Jeśli przejąłbym poglądy TheMarcQ to prawdopodobnie już bym nie żył, bo po co ?Moim zdaniem sens ma istnienie Boga który jako ojciec nas kocha, jest dla nas zarazem przyjcielem, który wybacza nawet w najgorszym wypadku, chce pokoju na śwecie, nie chce nieprawości, chciwości czy pychy, zazdrości przez którą nieraz ludzie o mało się nie pozabijali.To dlatego istnienie Boga ma sens dla mnie i tych którzy są osobami wierzącymi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd wiesz że nie kłamie? Oglądałeś dr.house'a?

Więc powiedz mi dlaczego ta osoba miała by kłamać ?

I tak oglądałem.

Człowiek kpi z Boga, zostaje przez niego ukarany i dostaje drugą szanse.

Nagle zamiast z niego kpić, idzie prosto do niego i prosi w pokorze o przebaczenie na oczach wielu ludzi, dosłownie w jednej chwili wierzy.

Dlaczego dzieciak który według lekarzy stracił jakąkolwiek szanse na czucie w nogach, chciał nagle pójść do koscioła, choć nie czuł się na siłach ?

Dlaczego pomimo braku czucia w nogach nagle zdjął bandarze i wstał, podszedł do ołtarza i krzyknął moge chodzić!

Dlaczego 5 letnie dziecko które spadło z klifu na skałe przeżyło, a gdy ratownicy przybiegli i spytali jakim cudem przeżyła, odpowiedziała: jakiś pan z wielką brodą mnie uratował gdy spadałam z klifu.

Skąd się wziął tam jakiś facet kiedy akurat ona spadała ?

Akurat kiedy spadała Zaraz po tym jak ją uratował jak sama mówiła ratownikom zniknął.

Jan Paweł II - wielki człowiek, potrafił się modlić całymi dniami z uśmiechem na ustach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale już pan z brodą nie przyleciał do madzi gdy ta leciała na spotkanie z progiem.

Fakt źle napisałem ^^

Spadła z klifu, jakiś facet który ni z tąd ni z owąd się pojawił złapał ją i położył na ziemi, następnie zniknął, zaraz po tym przybiegli ratownicy itd..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności
Jak umrzesz zakopia cię pod ziemią.

Żyłeś bez powodu.

Nikt cię nie stworzył.

Żyłeś i próbowałeś odnosić sukcesy bo dyktowała ci to chęć przetrwania.

Wiesz, w sumie tak właśnie postrzegam pogląd materialistyczny. Nic nie ma powodu, nic nie ma sensu.

 

Bo po co tworzyć sztukę? Po co trwonić czas i energię na to, by uzyskać ostatecznie arkusze celulozy pokryte atramentem w ten, a nie inny sposób? Przecież znacznie rozsądniej byłoby zużyć ten wysiłek na hedonistyczne przyjemności. Skoro nie ma duszy, a jest tylko ciało, to po co dbać o cokolwiek innego niż potrzeby ciała?

 

Po co pomagać np. głodującym dzieciom w Afryce? Naharujesz się, może nawet jakieś choróbsko złapiesz, a nie będziesz miał z tego zupełnie nic. A przecież z materialistycznego punktu widzenia dziecko afrykańskie to taki sam kąsek materii, jak np. krzesło. Jedyna różnica wynika z presji społecznej: jak rozwalisz krzesło, nic się nie stanie, a jak rozwalisz niepotrzebnego człowieka, zaczną cię gonić.

 

WEŹ ZATEM WSZECHŚWIAT I ROZGNIEĆ GO NA NAJDROBNIEJSZY PYŁ, PRZESIEJ PRZEZ NAJDROBNIEJSZE SITO, A POTEM POKAŻ MI CHOCIAŻ JEDEN ATOM SPRAWIEDLIWOŚCI, JEDNĄ MOLEKUŁĘ MIŁOSIERDZIA. (Świat Dysku)

 

Nawet jeśli to prawda, nie ma to znaczenia. Żywe ciało i martwe ciało zbudowane jest z tej samej liczby cząsteczek. Pod względem struktury nie ma żadnej różnicy. (Watchmen)

Sądzę, że jednym z ważnym aspektów religii jest to, że nadaje ona rzeczom Znaczenie. Człowiek też to potrafi: patrzy na jeden konglomerat atomów węgla i oznajmia, że jest to Kot, patrzy na inny konglomerat i mówi: TheMarcQ. A przecież w sumie to jedno i to samo. A gdyby oderwać mały kawałek kota, człowiek nie nazywałby tego kawałka Kotem, a przecież to te same atomy! Człowiek patrzy na zbiór arkuszy celulozowych i mówi nie tylko: książka, ale i: powieść. A to już wyższy poziom abstrakcji.

 

Religia to m. in. właśnie wiara w to, że Kot - naprawdę i autentycznie jest Kotem i że nie jest to tylko przypadkowa etykietka. Że "Wojna i Pokój" to naprawdę w jakimś transcendentalnym sensie jest powieść, i że w ogóle można mówić o istnieniu takiego byt, jak "Wojna i Pokój". Dla materialisty obie te rzeczy nie istnieją, coś o nazwie "Wojna i Pokój" to najwyżej przydatna konstrukcja myślowa, sposób na wytłumaczenie, czemu w dwóch książkach literki ułożone są w dokładnie taki sam sposób.

 

Nie chcę żyć w świecie, gdzie w sumie nie istnieje nic oprócz papki identycznych nukleonów i elektronów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, w sumie tak właśnie postrzegam pogląd materialistyczny. Nic nie ma powodu, nic nie ma sensu.

 

Bo po co tworzyć sztukę? Po co trwonić czas i energię na to, by uzyskać ostatecznie arkusze celulozy pokryte atramentem w ten, a nie inny sposób? Przecież znacznie rozsądniej byłoby zużyć ten wysiłek na hedonistyczne przyjemności. Skoro nie ma duszy, a jest tylko ciało, to po co dbać o cokolwiek innego niż potrzeby ciała?

 

Po co pomagać np. głodującym dzieciom w Afryce? Naharujesz się, może nawet jakieś choróbsko złapiesz, a nie będziesz miał z tego zupełnie nic. A przecież z materialistycznego punktu widzenia dziecko afrykańskie to taki sam kąsek materii, jak np. krzesło. Jedyna różnica wynika z presji społecznej: jak rozwalisz krzesło, nic się nie stanie, a jak rozwalisz niepotrzebnego człowieka, zaczną cię gonić.

 

WEŹ ZATEM WSZECHŚWIAT I ROZGNIEĆ GO NA NAJDROBNIEJSZY PYŁ, PRZESIEJ PRZEZ NAJDROBNIEJSZE SITO, A POTEM POKAŻ MI CHOCIAŻ JEDEN ATOM SPRAWIEDLIWOŚCI, JEDNĄ MOLEKUŁĘ MIŁOSIERDZIA. (Świat Dysku)

 

Nawet jeśli to prawda, nie ma to znaczenia. Żywe ciało i martwe ciało zbudowane jest z tej samej liczby cząsteczek. Pod względem struktury nie ma żadnej różnicy. (Watchmen)

Sądzę, że jednym z ważnym aspektów religii jest to, że nadaje ona rzeczom Znaczenie. Człowiek też to potrafi: patrzy na jeden konglomerat atomów węgla i oznajmia, że jest to Kot, patrzy na inny konglomerat i mówi: TheMarcQ. A przecież w sumie to jedno i to samo. A gdyby oderwać mały kawałek kota, człowiek nie nazywałby tego kawałka Kotem, a przecież to te same atomy! Człowiek patrzy na zbiór arkuszy celulozowych i mówi nie tylko: książka, ale i: powieść. A to już wyższy poziom abstrakcji.

 

Religia to m. in. właśnie wiara w to, że Kot - naprawdę i autentycznie jest Kotem i że nie jest to tylko przypadkowa etykietka. Że "Wojna i Pokój" to naprawdę w jakimś transcendentalnym sensie jest powieść, i że w ogóle można mówić o istnieniu takiego byt, jak "Wojna i Pokój". Dla materialisty obie te rzeczy nie istnieją, coś o nazwie "Wojna i Pokój" to najwyżej przydatna konstrukcja myślowa, sposób na wytłumaczenie, czemu w dwóch książkach literki ułożone są w dokładnie taki sam sposób.

 

Nie chcę żyć w świecie, gdzie w sumie nie istnieje nic oprócz papki identycznych nukleonów i elektronów.

Brawo, kawał dobrej roboty ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze więc, jednak jak wytłumaczysz tzw. ,,cuda"

Niektórzy z ludzi byli świadkami cudów, i ni z tąd ni z owąd zaczeli chodzić do kościoła, modlić się.

Zaczynali dawać przykład, że Bóg istnieje, że mieli wizje.

Wytłumaczysz mi dlaczego zwykły niewierzący człowiek, nagle uwierzył ?

Masz absolutną pewność, że mieli wizje, a nie np. byli chorzy psychicznie lub kłamali? ;)

A dlaczego mieliby kłamać? Skąd mam wiedzieć, nie znam ich profilu psychologicznego ani ich w ogóle, ale np. dlatego, żeby zrobić siarę wokół siebie?

Codo ostatniej linijki cytatu, to różnie bywa. Skoro można ni z tego ni z owego zrezygnować z wiary, to czemu nie można się tak samo niespodziewanie na nią nawrócić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@korodzik: tak, opisałeś mój pogląd i nie mam wewnętrznej potrzeby myśleć inaczej.dla mnie to wystarcza. Ja muszę nauczyć się na kartkówkę, zmyć naczynia i wprowadzić psa. Nie widzę sensu się nad tym rozczulać czy to ma jakiś wyższy sens.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często łapię na lekcjach zawiechy i zastanawiam się nad sensem życia, nad istotą ewolucji, nad tym, dlaczego prawa fizyki są takie, a nie inne. To normalne, że człowiek chce poznać odpowiedzi na wszystkie pytania, najlepiej w krótkim czasie. Niestety, są pytania, na które odpowiedź przychodzi bardzo powoli, są też takie, na które odpowiedź nie jest jednoznaczna. W końcu istnieją również pytania, na które z różnych przyczyn nie da się znaleźć odpowiedzi.

Deal_with_it_dog_gif.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze więc, jednak jak wytłumaczysz tzw. ,,cuda"

Niektórzy z ludzi byli świadkami cudów, i ni z tąd ni z owąd zaczeli chodzić do kościoła, modlić się.

Zaczynali dawać przykład, że Bóg istnieje, że mieli wizje.

Wytłumaczysz mi dlaczego zwykły niewierzący człowiek, nagle uwierzył ?

Masz absolutną pewność, że mieli wizje, a nie np. byli chorzy psychicznie lub kłamali? smile2.gif

A dlaczego mieliby kłamać? Skąd mam wiedzieć, nie znam ich profilu psychologicznego ani ich w ogóle, ale np. dlatego, żeby zrobić siarę wokół siebie?

Codo ostatniej linijki cytatu, to różnie bywa. Skoro można ni z tego ni z owego zrezygnować z wiary, to czemu nie można się tak samo niespodziewanie na nią nawrócić?

Czyli objawienie w Fatimie, można wytłumaczyć chorobą psychiczną WSZYSTKICH znajdujących się tam ludzi.

No chyba, że zauważyły to 2 osoby, a media zrobiły aferę. ;D

 

Myślę prędzej, że nawet jakby to nie była prawda to I TAK ci ludzie wiedzą co widzieli, co słyszeli.

Jedyne co może w tym okazać się kłamstwem to chociażby hologram. Ktoś mógłby postawić gdzieś w krzakach i cudem by się nikt nie skapnął. Albo cokolwiek STWORZONEGO przez inną osobę. Na pewno nie choroba psychiczna albo próba zabłyśnięcia.

 

W skrócie albo prawda albo fikcja stworzona przez kogoś, dla nieświadomych osób. Bo na pewno nie wymyślili tego ci ludzie. Osądźcie sami. Ja obstawiam to pierwsze. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@korodzik: tak, opisałeś mój pogląd i nie mam wewnętrznej potrzeby myśleć inaczej.dla mnie to wystarcza. Ja muszę nauczyć się na kartkówkę, zmyć naczynia i wprowadzić psa. Nie widzę sensu się nad tym rozczulać czy to ma jakiś wyższy sens.

Więc nie kierujesz się w życiu w żaden sposób rozumem ;) . Ot, taki paradoks wszystkich "racjonalistów".

Często łapię na lekcjach zawiechy i zastanawiam się nad sensem życia, nad istotą ewolucji, nad tym, dlaczego prawa fizyki są takie, a nie inne. To normalne, że człowiek chce poznać odpowiedzi na wszystkie pytania, najlepiej w krótkim czasie. Niestety, są pytania, na które odpowiedź przychodzi bardzo powoli, są też takie, na które odpowiedź nie jest jednoznaczna. W końcu istnieją również pytania, na które z różnych przyczyn nie da się znaleźć odpowiedzi.

Deal_with_it_dog_gif.gif

Na każde pytanie jest odpowiedź ;) . Btw. nie każdy gif z 4chana wszędzie pasuje.

Bedziom, ty się na razie zajmij chodzeniem do kościoła, bo mama będzie zła jak ksiądz ci nie będzie chciał udzielić bierzmowania.

Dobrze ujęte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności
Na każde pytanie jest odpowiedź ;) . Btw. nie każdy gif z 4chana wszędzie pasuje.

tumblr_lypj20eVX41r3rk2zo1_400.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz absolutną pewność, że mieli wizje, a nie np. byli chorzy psychicznie lub kłamali? ;)

A dlaczego mieliby kłamać? Skąd mam wiedzieć, nie znam ich profilu psychologicznego ani ich w ogóle, ale np. dlatego, żeby zrobić siarę wokół siebie?

Codo ostatniej linijki cytatu, to różnie bywa. Skoro można ni z tego ni z owego zrezygnować z wiary, to czemu nie można się tak samo niespodziewanie na nią nawrócić?

Były takie przypadki, że sprawdzali ich psycholodzy (tych którzy twierdzili, że mieli objawienia), żaden nie potrafił wytłumaczyć czemu ktoś zaczął nagle wierzyć.

Starali się tłumaczyć to tak jak ty.

Tłumacze ci, że człowiek który kłamie długo się z tym nie ukryje, wkońcu w jakiś sposób się zdradzi.

Poza tym kto i jaki cel miałaby ta osoba, która nawołuje do kościoła i daje dobry przykład ?

Nabrać do siebie więcej wiernych żeby... żeby co ? - pomyśl jaki by miała w tym cel ?

Zrobić siare wokół siebie ? - hahahahaah nice joke.

Po co? Musiał być jakiś powód a ty nie masz chyba nawet na takowy pomysłu.

Błąd, nawrócenie nie jest już takie proste, tym bardziej nie w takiej skali, sam spróbuj skoro boga nie ma to nie musisz się bać.Założe się, że nie wytrzymasz nawet miesiąca modląc się 5 min. dziennie.

a co dopiero jak nawróceni w taki sposób nieraz po kilka godzin, mówiąc, że muszą porozmawiać z Bogiem.

Do nawrócenia na takiej skali i w takim czasie potrzebny jest naprawde silny bodziec, którego nie można tak poprostu dostać.Jak to wytłumaczysz ? - dalej chorobą psychiczną ?

Znajomi takich ludzi nigdy nie mówili: ,,On jest psychicznie chory!"

Chyba, że na początku kiedy jeszcze nie dowierzali, jednak z czasem zauważali że ich znajomy jest zdrowy na umyśle i naprawde zaczął wierzyć.

Z miech może więcej temu, oglądałem film(dokumentalny) o kolesiu który właśnie w jednej chwili się nawrócił.

W jego dzielnicy był on poprostu mistrzem kradzieży, kradł bo chciał przeżyć jak to TheMarcQ mówi.

Kiedyś postanowił pójść do kościoła, tam usłyszał głos jakiegoś mężczyzny, który mówił: ,,Patrz się w mój obraz i nie spuszczaj z niego wzroku" spytał: ,,To ty Boże?"

Tajemniczy mężczyzna odpowiedział, że to on, tutaj już ścięto dialog.

Facet który się nawrócił, opowiedział wszystko przyjaciółce która tak jak wy, tłumaczyła wszystko normalnym zjawiskiem. Pytała go co ćpał, ile wypił, bo mu nigdy nie uwierzy w to, że Bóg się do niego odezwał.Facet po tym wydarzeniu zaczął chodzić do kościoła, udało mu się założyć budke z jedzeniem dla biednych.Wyciągał innych z nałogów które zniszczyły ich życie.

Jak myślisz czyja w tym ingeręcia ? --> a)choroba psychiczna b)Pan Bóg c)koleś ni z tąd ni z owąd zwariował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Były takie przypadki, że sprawdzali ich psycholodzy (tych którzy twierdzili, że mieli objawienia), żaden nie potrafił wytłumaczyć czemu ktoś zaczął nagle wierzyć.
SKąd wiesz? Podaj źródło.
Z miech może więcej temu, oglądałem film(dokumentalny) o kolesiu który właśnie w jednej chwili się nawrócił.

W jego dzielnicy był on poprostu mistrzem kradzieży, kradł bo chciał przeżyć jak to TheMarcQ mówi.

Kiedyś postanowił pójść do kościoła, tam usłyszał głos jakiegoś mężczyzny, który mówił: ,,Patrz się w mój obraz i nie spuszczaj z niego wzroku" spytał: ,,To ty Boże?"

Tajemniczy mężczyzna odpowiedział, że to on, tutaj już ścięto dialog.

Facet który się nawrócił, opowiedział wszystko przyjaciółce która tak jak wy, tłumaczyła wszystko normalnym zjawiskiem. Pytała go co ćpał, ile wypił, bo mu nigdy nie uwierzy w to, że Bóg się do niego odezwał.Facet po tym wydarzeniu zaczął chodzić do kościoła, udało mu się założyć budke z jedzeniem dla biednych.Wyciągał innych z nałogów które zniszczyły ich życie.

Założył budke z żarciem, wyciągał z nałogów. Skąd on miał na to kasę? Utrzymywać budę musi, więc już wcześniej miał kaskę i to napewno nie z kradzieży. Dobrą reklamę sobie zrobił. A za leczenie z nałogów też dostaje się pieniądze. Może nie takie jak psycholog z dyplomem ale mu może nie poszło na egzaminie.

Błąd, nawrócenie nie jest już takie proste, tym bardziej nie w takiej skali, sam spróbuj skoro boga nie ma to nie musisz się bać.Założe się, że nie wytrzymasz nawet miesiąca modląc się 5 min. dziennie.
Nie znam ani jednej nawróconej osoby, za to 7 które przestały wierzyć, a były wychowywane na katolików. Jeszcze jakieś 25(moja obecna klasa), które zaczęły chodzić do kościoła dlatego, że ksiądz podpisy zbiera do bierzmowania, z czego 5 już przestało.

To trzeba naprawdę się nachlać by pewnego razu wyczołgać się z rzygów i powiedzieć sobie więcej nie, idę do kościoła.

Znajomi takich ludzi nigdy nie mówili: ,,On jest psychicznie chory!"
Skąd wiesz? Rozmawiałeś z nimi?
Jak myślisz czyja w tym ingeręcia ? --> a)choroba psychiczna b)Pan Bóg c)koleś ni z tąd ni z owąd zwariował.
d) zrobił sobie reklamę.

 

e: "wiara zyskała swoją popularność w ten sam sposób co Internet Explorer. Jest preinstalowany na każdym komputerze."

Nie pamiętam skąd cytat.

A poza tym każdy kto interesował się z moich znajomych kwestią czy religia rzeczywiście ma sens, po głębszym zastanowieniu, zaczęła napominać o ateizmie lub zamykały się w sobie na miesiąc/dwa by w końcu to oznajmić. Są to osoby z liczby tych 7 wymienionych wyżej. Reszta znanych mi ludzi widzi w religii codzienność, a jak chcę zacząć z nimi dyskusję uciekają w żart i zmieniają temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobraźmy sobie, że faktycznie jestem "racjonalistą". No więc każde moje działanie jest efektem wcześniejszych przemyśleń, odwołań do własnego rozumu. Zauważam, że istnieje coś takiego jak uczucia, emocje, szczęście. Nie mogę temu zaprzeczyć, gdyż potwierdza to 100% ludzi, potwierdza to współczesna nauka (a przecież jako zagorzały racjonalista tylko do niej mogę się odnosić w swoich jakże samodzielnych rozważaniach), potwierdzają to moje własne bodźce. Odczuwam także zależność między szczęściem a moimi czynami - gdy robię to, co lubię, jestem wolny, mam rodzinę, pieniądze - jestem szczęśliwy. Gdy jestem chory, biedny, głoduję, nikt mnie nie kocha - wówczas odczuwam pustkę, niespełnienie, uogólniając: cierpię, jestem nieszczęśliwy. Wniosek nasuwa się sam: Celem mojego życia jest ciągłe kombinowanie tak, by osiągać i utrzymywać własne szczęście. To właśnie w tym momencie zaczyna się dylemat: Jak żyć w zgodzie z innymi, by każdy mógł być szczęśliwy? Z pomocą przychodzą oczywiście różne religie, nauki Jezusa, pojęcie moralności, wychowanie rodziców.

 

Jeśli twierdzisz, że robisz pracę domową, bo musisz, myjesz naczynia, bo musisz, żyjesz, bo musisz, mam dla Ciebie dwie przykre wiadomości: po pierwsze, nie jesteś na pewno szczęśliwy (ale to raczej wiesz), a po drugie: nie jesteś racjonalistą. Jeśli postępujesz wbrew swojej woli, nie zastanawiasz się nad tym co robisz (ściślej: nie używasz rozumu), nie możesz siebie nazywać człowiekiem kierującym się w życiu rozumem. W wieku 14 lat myślałem dokładnie jak ty. Na szczęście każdy prędzej czy później zauważa, że jego życie jest fatalne, nic mu nie wychodzi. Zaczyna wreszcie łamać barierę między sobą a szczęściem i otwiera swój umysł i swoje serce. Ja np. z zagorzałego ateisty zmieniłem się w buddystę, na moje szczęście szybko trafiłem na nauki Osho i nie ograniczyłem siebie w żaden sposób. Kolejny etap mojego życia trwa do dziś: Ponownie nie wierzę w Boga, jednak wynika to z mojej interpretacji Biblii i rozumienia Boga jako nas samych. Trzy lata temu poznałem tzw. prawo atrakcji, które kompletnie odmieniło moje życie i pozwoliło mi zrozumieć, że mogę mieć to, co zechcę. Dziś mam dziewczynę, studiuję tam, gdzie zawsze chciałem, pomagam ludziom i uważam się za dobrego i szczęśliwego człowieka. Uwierz mi, tak jest ######ście ;) .

 

True story bro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...