Teraz taki megalityczny offtopic - opowiem o swoim snie.
Kiedys, gdy bylem na wakacjach snilo mi sie, ze chodze po korytarzu w swoim domu. Cos mi sie wydawalo nie halo, bo nigdzie nie było klamki, z wyjatkiem lazienki. Otworzylem ja, patrze, a tam ten wielki boss z konca Serious Sam: the first encounter (ten taki czarny jakby-duch). Biegam, biegam, az tu nagle brat wychodzi ze swojego pokoju. Mowie mu, zeby nie zamykal drzwi, po czym chytry sam tam wlazlem, zamykajac za soba owe drzwi. Do konca snu ogladalem National Geographic. Sny koxx.