Generalnie nie słucham tego typu muzyki, ale zdarza się.
Jeśli już coś, to z polskich tak na poważnie Fisz (i wszystko dookoła, od jego początków do aktualnych projektów) i płyta S.P.O.R.T od Tedziaka. Dla jaj, żeby się pośmiać z kolegami, lecimy Firmę, Hemp Gru i Ganja Mafię. Imho Peja ma kilka dobrych kawałków, ale giną w morzu gówna, które jest poza nimi.
W kwestii konkretnie Fisza: płyty Polepione Dźwięki i Heavi Metal, moim zdaniem obie wyrąbane w kosmos.
S.P.O.R.T momentami jest żałośnie beznadziejny, ale znajdzie się też co nieco tracków wartych uwagi.
Firma to żenada ponad żenady generalnie, więc tu przede wszystkim chodzi o szczególnie niskiego lotu utwory, jak Fałszywe Dziwki, Umysł Bogacza czy Reprezentuję JP.
Co do Hemp Gru - ich nawet jestem w stanie szanować. Jak bardzo gardzę całym pieprzeniem o HWDP czy legalizacji, tak zdarzy im się coś dobrego - na pewno nie jest to taki ferment intelektualny jak Firma.
Ganja Mafia to Dobre Geesy, koniec.
Peja ma przebłyski czegoś dobrego, choćby PRL i Nie Zmienia Się Nic, potem nagle wracamy do Rap Moją Kokainą i jest "ryja wydrę na tracku aż się posra ten co na freestyle'u nie potrafił mi sprostać". Tyle w temacie.
Kojarzy ktoś tu motyw nadchodzącej płyty Fejza, syna Magika? Bo imho jeden track (Na Co Liczę) jest całkiem dobry, a drugi (FLAJ)... to zdecydowanie pomyłka.