Z tym szpeceniem to nie generalizujmy, jeśli tatuaż jest na wysokim poziomie, to bez względu na gust, będzie czymś wartościowym, tak jak dzieła sztuki - zmienia się moda, styl, zmieniają się ludzie, a wciąż Mona Lisa zachwyca i już. A ciało szpecimy tak czy siak codzień, niech się odezwie ten kto codziennie zjada zdrową żywność, ćwiczy, nie pije, nie pali, nie siedzi przy kompie (i to w większości dla przyjemności) kilka godzin załatwaiając swój układ kostno-mięśniowy), unika rzeczy które go uczulają, zbyt obciążających sportów, nie ma tu kobiet za bardzo, więc odpada Wam farba do włosów (która jest jedną z bardziej rakotwórczych substancji w naszym otoczeniu), kosmetyki, buty na obcasie - za 20 lat spojrzę na tatuaż i powiem, kurde to był kawał dobrej roboty, mimo ze mi już przeszło, a spojrzę się na nogi i będę zadowolona jak nie będzie tam żylaków, pajączków, deformacji kości stępu, obrzęków, początków haluxów itd i przecież zrobię to sobie na własne życzenie, dlatego że tak chciałam teraz postępować. Więc to takie tam chrzanienie, zmieni się gust, nie zmieni, w sumie akurat gust jest dosyć stałą, immanentną cechą u osobnika dojrzałego, wyniesioną po części z domu, ze szkoły, moda się zmienia bardziej, a moda na tatuaże zawsze będzie, tylko zmieniać kręgi może co najwyżej.
Z prac tego gościa, co dałeś link Propa, to podoba mi się Faun i ta sowa pierwsza, a cała reszta, to nie to co bym szukała w tatuażach, wolę Twój statek.
A co do pozbywania się tatuaży, prawda to, czy nie, że jak jest słabej jakości tatuaż z domieszką metali to w rezonansie magnetycznym wyrywa ze skórą??? Taką plotkę słyszałam.