TEKST ZABÓJCZY :D I AUTENTYK :P
Historia troszke dluższa, działa się dawno temu, za czasów gimnazjum...Wiadomo, pierwsze przygody z alkoholem, ktore to konczyly sie mniej lub bardziej ciekawie. Wiec postanowilismy z grupka kolegow zrobic sobie zakrapiana impreze sylwestrowa, bo przeciez bylismy juz w tak powaznym wieku to co bedziemy siedziec przy herbacie;) Ale z braku innego lokum wybor padl na mieszkanie rodzicow mojego kolegi, ktorego matka byla wowczas nasza dyrektorka w szkole(!!!) Rodzice wyszli na impreze i zapewnili tegóź kolege ze wroca rano...Jak sie pozniej okazalo nie dotrzymali slowa...;)
Więc sytuacja przedstawiała sie nastepujaco: siedzimy sobie w najlepsze, caly stol zawalony flaszkami, a to co jeszcze nie wypite kolega bardzo pomyslowo schowal pod lozko swojej mamy, na ktorym z reszta spal sobie smacznie jeden z kolegow, ktory, powiedzmy, troche zle sie poczul;) oczywiscie obok łożka wielki kubel wypelniony po brzegi zawartoscią jego żołądka...ale cóż, pomysleliśmy, zdarza się, do rana chłopak wytrzeźwieje i wszystko sie ogarnie i nikt nic nie pozna...I piliśmy sobie dalej wesoło do momentu az zadzwonil domofon...Konsternacja...co robić...wywala nas ze szkoly...No to kolega-syn dyrektorki rzucil "No zrobcie cos!" . Na te slowa trzy osoby wyskoczyly przez balkon nie zabierajac nawet butow, reszta zaczela sie panicznie krzatac po domu. Gdzie flaszki? pod wanne! gdzie kubel z wymiocinami? za drzwi! no i zostala niewygodna sprawa: gdzie nieprzytomny kumpel??? no coz...na balkon;p (bylo - 25 stopni, nie stety nie zdazylismy go nawet ubrac, wyladowal tam w samej koszulce i spodniach) Oczywiscie panika rosnie, rodzice juz na korytarzu, a wiec ktos nie zastanawiajac sie dlugo pogasil telewizor i swiatla w calym domu...hmm...jakos dziwnie sie zrobilo pomyslelismy, zwlaszcza ze jego rodzice od poczatku wiedzieli ze zrobimy tam impreze, tylko ze miala byc muzyka i tance a nie flaszki i zwłoki;) Słychać juz jak przekreca sie klucz w zamku..."zapal to światło debilu, bo co oni sobie pomysla jak wejda?? ze dlaczego niby po ciemku siedzimy?? duchy wywolujemy??" - rzucil blady jak sciana syn dyrektorki...Wiec znowu panika, ktos szuka pilota do tv po ciemku, pilot wpadl do salatki, caly obklejony, wiec coz szybko szybko sru pilota przez okno i odpalamy tv recznie;)...w momencie gdy otworzyly sie ktos rownoczesnie zapalil swiatlo w pokoju...rodzice juz w przedpokoju...tv odpalony recznie juz dziala i oczywiscie co w nim leci...pornosy...pilot za oknem...gdzie te przyciski??!!! za pozno...otwieraja sie drzwi do pokoju obijajac sie glosno o kubel z wymiocinami ktory bardzo pomyslowo tam schowalismy;) w drzwiach ukazuje sie ojciec, na szczescie tez lekko podpity, zmierzyl nas wzrokiem...wszyscy bladzi...spojrzal na telewizor;) No to synuś nie mając juz nic do stracenia pojechał po całości i do ojca: "Tato wyjdz bo fajne sceny leca!"...Wszyscy zdretwieli....ze niby co my tam przyszlismy robic??;p ale na szczescie ojciec byl "z jajem" i rzucil tylko: "oj synku synku...ja takie rzeczy to mam na codzien", juz chcial wychodzic, nagle obrocil sie i dodal: "a co reszta pewnie na balkonie??" O nie!!! juz widzielismy przed oczami wezwania do sadu o demoralizacje, rodzicow w szkole, szlaban na 5 lat...A synuś oczywiście dalej zgrywał kozaka i rzecze: "Chcesz to sprawdz"...Milczenie...Nikt nie oddycha...Ojciec zawahal sie...wyszedl ufffff!;) rodzice jeszcze chwile pokrecili sie po domu i w ogole nieswiadomi scen jakie rozgrywaly sie tam jeszcze 10 min. wczesniej spokojnie wyszli z powrotem na impreze zyczac nam udanej zabawy...oczywiscie jak tylko wyszli musielismy lyknac pare glebszych zeby dojsc do siebie;) ale moment! Zapomnielismy o jegomosciu na balkonie!!! Jezus Maria pewnie juz zamarzl!!! Wybiegamy na balkon...a kolega sobie beztrosko spi, przytuliwszy sie do jakiegos jeszcze cieplego garnka z zupa, ktora tam wystawilismy wczesniej zeby ostygla:) leżał tak juz dobre pół godziny... ominęło go najlepsze:) z resztą trzeźwiał jeszcze długo i w drodze do domu dokonal wyczynu, ktorego do dzisiaj nie jestesmy w stanie wyjasnic - zgubił sznurówki z butów!!! ...A i rano nawet pilota znaleźliśmy na trawniku;)