Zależy jaką znasz definicję syfu. Są ludzie którzy kopią sobie ziemianki i w nich śpią. Są ludzie którzy wracają z grzybka (błoto) i biegną na "Przystanek Jezus" żeby przytulić się do zakonnic. Ludzie są w stanie wyjść ze swojego namiotu i nasrać na namiot sąsiada. Narkotyki oczywiście że są, ale tego nie widać. Największy syf widać o 5 rano jak wszyscy najebani leżą na krawężniku głównej drogi. Ludzie niewyspani z posępnymi minami chodzą.
Oczywiście to ta najgorsza strona. Są węzły sanitarne z umywalkami otwarte 24 godziny (za darmo). Są wszędzie toi-toi-e gdzie sprzątane jest co 3 godziny. Jeździ non stop patrol który dba o to żeby ktoś się nie udławił własnymi rzygami, albo kałużą. Nigdzie nie widziałem żadnej bójki. Najlepiej jest w pogo gdzie jest totalny rozpierdol kopanie po kostkach, ale jak ktoś upadnie to wszyscy od razu pomagają mu wstać żeby ktoś go nie zadeptał.
Jedynie kradzieże się zdarzają i na to trzeba uważać.
Ja pojechałem bez namiotu i mając tylko 100zł. Chodziłem non stop narąbany, nocleg miałem co noc. Bawiłem się z nieznajomymi ludźmi i było ######ście. Za rok jestem na 100%. Współczuję ludziom którzy przyjeżdżają tylko konkretny koncert.