W szczytowej formie, że tak to nazwę, paraliże senne miałem średnio 3-4 razy na tydzień przez okres kilku miesięcy. Zaczęło się od niewyraźnych plamek gdy nie mogłem zasnąć, w końcu kolorowe obiekty aż skończyło na paraliżach.
To jest właśnie paraliż senny.
Dla wszystkich chętnych którzy nie wiedzą co to paraliż, tutaj jest filmik który idealnie pokazuje jak to wygląda:
Na samym początku jest się w takim półśnie, nie ogarnia się jeszcze, że to nadchodzi. Śni Ci się coś z pozoru normalnego i nagle... jeb. Wiesz, że to się dzieje ( pod warunkiem, że miałeś już kilka paraliży bo za pierwszym razem to jest jazda bez trzymanki i totalnie nic nie ogarniasz ). Czujesz, że ciężko Ci na klacie ( niezależne od pozycji w jakiej leżysz ), nie możesz niczym poruszać ( chyba, że oczami ), czujesz często dotyk jakby ludzi na swoim ciele a kątem oka widzisz różne ciemne i niewyraźne postacie.
Ja dodatkowo podzieliłem paraliże senne na różne typy.
1. Standardowy paraliż - taki jak opisany powyżej, leżysz, nie ogarniasz, ciężko na klacie i widzisz różne postacie kątem oka.
2. Wkurwiający taki - ten strasznie mnie denerwował, to jest coś w podobie do tego co opisywał bagno. Spraliżowany przez kilkanaście minut wykonywałem jedną czynność, np. próbowałem wstać z łóżka żeby się napić i gdy myślałem, że jestem już u celu to nagle w ułamku sekundy znajdowałem się znowu na łóżku. I tak do usranej śmierci.
3. Ten nawet nie wiem jak nazwać, ale zawsze czułem ogromne ciśnienie w czaszcze jakby zaraz miała mi wybuchnąć, po czym czułem jakby miotało mną po całym pokoju. Chociaż ten był akurat najbardziej lajtowy, poza uczuciem strachu gdy bezwładnie coś mną rzucało a ja nie mogłem zareagować.
Dodatkowo jak komuś się chce to wkleję tutaj te paraliże które zapisałem gdy swego czasu prowadziłem sennik. Miłej lektury:
1.
2.
3.
4.
5.
Also, sry za błędy ale wszystko było zapisywanie bezpośrednio po albo zaraz po przebudzeniu rankiem.