Skocz do zawartości

A ja se też ksionszke pisze! :D


Czołg Krymski

Rekomendowane odpowiedzi

  • Filar Społeczności

Zacznijmy od tego, że mam 13 lat i nie jestem molem książkowym ;)

Ogółem mam 15 stron w wordzie, ale dam tylko pierwszą:

 

- Awaria systemu! – rozległ się kobiecy metaliczny głos z głośników po całym korytarzu, co było nie lada wyzwaniem. Korytarz bowiem był długi na potęgę. Zataczał on koło, a w środku, za szklanymi szybami, stała metalowa maszyna. Olbrzymie monstrum, gdyż inaczej tego nazwać się nie dało, kształtem przypominało odwróconą do góry nogami szklankę, z której wypływała niezliczona ilość różnokolorowych kabli, jednak to nie one tak skupiały uwagę. Otóż na środku maszyny wisiał gigantyczny ekran, migotający zmieniającymi się co chwilę czerwonawymi jedynkami i zerami na tle czerni. Pierwsze myśli na ten widok od razu nawiązywały do Matrixa. Prócz tego w nielicznych miejscach tej żelaznej bestii wirowały różnej wielkości wentylatory. Z jej boku natomiast wysuwał się metalowy stojak, na którym błyskał odbijanym światłem dość duży, granatowy kryształ podłączony czerwonymi kablami do reszty maszyny. Całość tworzyło najwyraźniej niebotycznych rozmiarów komputer. Z wentylatorów wydobywał się ciemno-szary dym, a po krysztale co chwilę jawiły się malutkie spięcia przypominające wyładowania atmosferyczne. Prócz wyjącego alarmu po korytarzu słychać było szybkie kroki. Profesor Maurycy Mięsisty biegł ile sił w nogach głośno przy tym sapiąc. Jego kwadratowe okulary w grubych czarnych oprawkach, leżące na kulfoniastym nosie z pod którego wyrastały siwe wąsy, odbijały czerwone światło koguta, a kręcone siwe włosy mocno podskakiwały przy każdym jego kroku. Twarz profesora była kwintesencją twarzy profesora jaką za pierwszym razem wyobraziłby sobie przeciętny człowiek, jednak zmylić mogła czarna koszulka z olbrzymim napisem „Iron Maiden” oraz przetarte miejscami jeansy wysunięte na czarne glany . Maurycy wciąż biegł mimo pierwszy raz doznanego zmęczenia i kolki. Co chwilę zza śnieżno-białej ściany wyłaniały się nowe drzwi i szare szumiące komputery stacjonarne. Buty mocno ślizgały się po marmurowej, równo ułożonej czarno-białej szachownicy. Wreszcie ukazał się niewielki kompleks komputerów, zajmujący niemal całą ścianę. Dwie pary klawiatur dobrze zakrywały drewno wierzbowe z którego został wykonany stół nad którym spokojnie wisiały podłączone do ściany plazmowe monitory. Na ten widok Maurycy zdobył się na lekki uśmiech. Szybko dopadł olbrzymiego, klasycznie czerwonego guzika, nad którym to rozciągał się napis „Wyłącz”. Kliknął go z rozpędem, poczym zamknął oczy. Siedział chwilę w ciszy, aż w końcu dotarło do niego, że nic się nie wydarzyło. Uchylił lekko powiekę lewego oka. Zmizerniał, gdy zobaczył, że efekt nie był taki jak zamierzony. Kogut wciąż się obracał, z głośników wydobywała się wciąż głośna syrena, a szum olbrzymiej maszyny zza szyby nie ustał. Profesor zdesperowany spojrzał się w stronę gigantycznego, żelaznego komputera. Nie uwierzył w to, co zobaczył. Obudowa maszyny zaczęła się nadymać, jakby była nadmuchiwana. Każda śrubka co chwilę wykręcała się i wypadała z przegiętego metalu. Maurycy upadł na kolana, wciąż spoglądając na nią. Powoli dochodziła do niego rzeczywistość: ta olbrzymia maszyna przekazywana z pokolenia na pokolenie i z każdym miesiącem doskonalona, a czasem nawet tygodniem czy dniem, właśnie lega w gruzach. Szum ustał, a wraz z nim dźwięk syreny i obracający się kogut. W profesorze przez chwilkę zaiskrzyła iskierka nadziei, którą przyćmiła drgająca podłoga. Maurycy znów pogrążył się w melancholii i walczył z myślami, szykując się na najgorsze. Uciekać? Rozbrzmiało w nader przeciętnie pojemnym mózgu naukowca. W sumie nie miało to dla niego już żadnego znaczenia. Zacisnął tylko pięść i szczękę.

-Żegnaj – wydusił z siebie to jedno słowo na jakie w tej chwili było go stać w sposób poprzeplatany smutkiem i obojętnością. Podłoga w korytarzu zatrzęsła się potężnie przy akompaniamencie rozchodzącego się huku. Metalowa obudowa maszyny rozszarpała się na kawałeczki, które rozpełzły się pod ściany. Profesor spoglądał na wszystko zza szyby na korytarzu, a w jego łzie spływającej po policzku odbijało się czerwone światło wybuchu.

 

albo dam jeszcze jedną XD

 

Pokój miał niewielkie wymiary, choć potrafił w swej ciasnocie pomieścić komody po bokach dwóch łóżek, szarą szafę i wiszący centralnie nad symetrycznie ułożonymi łóżkami zegar, który w na pierwszy rzut oka czystym, lecz mocno zakurzonym pomieszczeniu był jedynym źródłem dźwięku. Naprzeciwko łóżek otwarcie spoglądało orzechowe okno na tle białej boazerii, pozwalające bez oporu porannemu słońcu zabarwić część ściany z naprzeciwka żółcią ukazując przy tym unoszące się w powietrzu drobinki kurzu.

Po pewnym czasie w ciszy dzielonej na części tykaniem zegara rozbrzmiał dźwięk pocieranego materiału i naginania się drewnianych desek. Długie i równie szerokie wybrzuszenie na łóżku zaczęło się obracać, aż po chwili stanęło w miejscu. Wtem połowa wybrzuszenia uniosła się w górę, aż w końcu stanęła prostopadle do swojej drugiej połówki poczym kołdra przykrywająca stojący na łóżku wysoki na dziewięćdziesiąt pięć centymetrów słup opadła w dół odkrywając senną twarz z niebotycznych rozmiarów worami pod oczyma i rozczochranymi, tłustymi ciemnymi włosami. Najwyraźniej nastoletni chłopak wysunął daleko przed siebie ręce w celu rozciągnięcia się. Po trzech sekundach rozluźnił je poczym w bezwładzie opadły na kolana, a dziwny wydech, który wypełzł z gardła chłopca świadczył o tym, że kości zostały w pełni rozprostowane. Mlasnął donośnie i po chwili wstał na równe nogi wykonując przy okazji niezwykłą kombinację rozciągnięć i przybierając przy tym tak zapierające dech w piersiach pozy, że nawet Daniel Browning-Smith by się ich nie powstydził. Po udanym pokazie przetarł oczy i podszedł do kolejnego wybrzuszenia na drugim łóżku, jednakże już nie tak potężnego jak on sam. Usiadł na boku i zaczął energicznie wstrząsać wzgórze przykryte kołdrą jakby miał w dłoniach grzechotki. Gdy zobaczył, że to w żaden sposób nie poskutkowało powiedział całkiem ochrypłym głosem:

-Chyba nie zamierzasz spać tak cały tydzień, Militar?

-Miałeś mi mówić po imieniu. – Wyleciał spod kołdry równie ochrypły głos, jednak trochę cieńszy i niewyraźny. Chłopiec zaciekawiony nietypowym akcentem kompana złapał górną część kołdry i energicznie ją pociągnął odsłaniając tył głowy przyjaciela, który najwyraźniej podziwiał mikrokrajobrazy na poszewce poduszki. Militar odwrócił się ociężale w drugą stronę i nie spoglądając na niewyspaną twarz szatyna zaczął wpatrywać się w lekko popękany biały sufit.

-Znów śnili mi się rodzice. – powiedział cicho, lecz nie był to szept. Był to osobliwy głos, który jest atrybutem Militara od pradziejów. Kąciki ust szatyna lekko opadły zamieniając się z przyjaznego uśmieszku w zawiedzenie.

-Nosz w kałacha! A miałem nadzieję, że tego nie powiesz! – rozczarował się klepiąc dłonią po prawym kolanie. Odpowiedzią Militara było tylko przetarcie twarzy dłonią.

Zapadła chwila milczenia. U nikogo przez około pół minuty nie zadrgały choćby na chwilę struny głosowe.

 

Reszta TOP SIKRET!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się wszystko opisać stylem niemal Feliksa W. Kresa - polecam Galerię Złamanych Piór :D

 

1.

rozległ się kobiecy metaliczny głos z głośników po całym korytarzu, co było nie lada wyzwaniem.
z tego zdania można wywnioskować że kobiecy, ale jednak metaliczny głos rozległ się z głośników ustawionych na całej długości korytarza, a takie ustawienie było nie lada wyzwaniem.

 

2.

Korytarz bowiem był długi na potęgę.
określenie "na potęgę" nie pasuje zupełnie do określenia długości, już lepiej byłoby "jak cholera".

 

3.

Olbrzymie monstrum, gdyż inaczej tego nazwać się nie dało, kształtem przypominało odwróconą do góry nogami szklankę, z której wypływała niezliczona ilość różnokolorowych kabli, jednak to nie one tak skupiały uwagę
zbyt dużo informacji w jednym zdaniu, to o skupianiu uwagi powinno być już w oddzielnym.

 

4.

rozciągał się napis ?Wyłącz?.
przesadzasz. Rozciągać może się jakiś naprawdę duży napis w dużej czcionce, ale nie jedno słowo (chyba że dekambularyzomafipotesterdehomogenizatorki).

 

5.

lega
e e e. Legnie.

 

6.

W profesorze przez chwilkę zaiskrzyła iskierka nadziei, którą przyćmiła drgająca podłoga.
Sam unikam metafor, ale mogę ci powiedzieć że brak tu czegoś co zwie się wewnętrzną spójnością.

 

7

wydusił z siebie to jedno słowo na jakie w tej chwili było go stać w sposób poprzeplatany smutkiem i obojętnością
Mniej więcej to samo co w pierwszym zdaniu. Ja bym dał tak: Przepełniony smutkiem wydusił z siebie tylko jedno słowo - "Żegnaj". Poza tym, to dziwne jeśli jest jednocześnie smutny i obojętny.

 

8.

Profesor spoglądał na wszystko zza szyby na korytarzu, a w jego łzie spływającej po policzku odbijało się czerwone światło wybuchu.
Powiem tylko tyle, że gdy wybucha tak monstrualny system komputerów, światło odbija się na wszystkim, odbicie we łzie nie robi wtedy szczególnego wrażenia.

 

To tyle, drugiej strony nie przerabiam.

Generalnie nie lubię science-fiction, więc fabuły nie oceniam, powiem tylko że nie błyszczy oryginalnością.

Pod względem stylistycznym i językowym, moje pierwsze opowiadanie nie umywało się do twojej "ksionszki".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności

W przeciwieństwie do opowiadania Caporegima tego mi się nawet czytać nie chciało. Odstraszył mnie twój nick, avatar i wiek. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności
W przeciwieństwie do opowiadania Caporegima tego mi się nawet czytać nie chciało. Odstraszył mnie twój nick, avatar i wiek. :)

żałuj

halpy robią epickie rzeczy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...