Witam, znowu nie pamiętam nazwy filmu. Fabuła polegała na tym, że została zgwałcona i zamordowana czarnoskóra córeczka pewnego mężczyzny. Sprawcy mieli zostać ukarani ale gdy wchodzili na salę sądową ojciec w.w. dziecka zastrzelił ich (chyba karabinem maszynowym...) Później miał mieć sam sprawę o morderstwo. Przez cały film przeplatały się parady antyrasistowskie (chyba) pod sądem, i ludzie protestowali przeciwko ukaraniu mężczyzny. Film kończy się pięknym przemówieniem adwokata oskarżonego, po którym nawet sędzia się rozpłakał i uniewinnił głównego bohatera. Oglądał to ktoś kiedyś może i pamięta, jak się to nazywa? Byłbym wdzięczny :)