Ale po co w ogóle o tym rozmawiać skoro i tak wszyscy umrzemy? Jeżeli tego nie będzie i jeżeli to nastąpi i tak umrzemy, i czy umrzemy jutro czy za 50 lat nie robi żadnej różnicy.
Wolna wola istnieje na pewno. Nikt nami nie kieruje, nie ma żadnego "pana i władcy". Wszystko co robimy, robimy własną wolą. To czy myje zęby czy nie to moja sprawa, nie Boga. Bóg nami nie kieruje, nikt nami nie kieruje. Ciało jest nasze, wszystko jest nasze. Gdyby nie istniała wolna wola, nie mógłbym np. teraz pisać tego posta. Przecież "niewolna" wola nie pisałaby przeciw sobie, nie? Dlaczego na przykład słucham reggae a nie czegoś innego? Bo mam wolną wolę. Dlaczego wybrałem WoWa a nie inny mmorpg, i dlaczego w ogóle gram w gry? Bo taka jest moja wola. To jest dowód że istnieje wolna wola, a nie wasze jakieś dowody bez sensu.
Wracając do końca świata: powtarzałem. Prawie co roku miał być koniec świata i co? Nic nie widzę. A może już umrzyliśmy i nie wiemy? Może jesteśmy w świecie duchów? Może nic nie istnieje tylko nasze zmysły tak sobie to wszystko wyobrażają? Może istnieje UFO? Nikt nic o tym nie wie. Może wszystko wokół nas to nic innego jak część gwiazd? Świat może w ogóle nie istnieć. Skoro ludzie w starożytności nie wiedzieli o istnieniu galaktyk, o tym że Ziemia jest geoidą, to może i my nic nie wiemy o świecie? Nic nie wiadomo.
Ja wierzę w to, że my jesteśmy tylko okruszkiem istnienia. Na innych planetach, np. w warunkach panujących na Darwinie IV mogło rozwinąć się życie. Może tamtejsi mieszkańcy są o 5000 lat do przodu. My tak naprawdę nic nie wiemy o istnieniu.
Wiem!
Złóżmy wszyscy pieniądze i wyślijmy Tymona na Darwina IV! Sprawdzi, czy tam rozwinęło się życie.