To rzeczywiście jest pseudo jazz. Perkusja dziwnie gra, jako perkusista mogę powiedzieć, że w piosence powinno być czuć feeling, to coś co sprawia, że można tego słuchać zawsze. A tutaj, cóż, jakieś pierdółki grają, talerze napieprzają po uszach, mając volume zupełnie z innej bajki co reszta zestawu. W pewnych momentach to zwyczajnie napieprzanie bez ładu i składu. Słychać wtedy, że bass wypada z tonacji względem reszty albo to reszta nie gra w tonacji. Jest trochę do zrobienia. Co do perkusji i bassu - pamiętaj, musi być feeling, to ma być niejako zabawa w granie, lekka perkusja, najlepiej grana na rózgach. Basik również, odpowiednie brzmienie (najlepiej vintage'owe jakieś, ale Fenderki też się nadadzą), oczywiście szarpanie, nie jakiś slapping czy kostkowanie - to już podchodziło by pod eksperymentowanie, ale, cóż, nikt nie broni.
Pozdrawiam.