"wygrywam TYLKO dzięki temu ,że umiem z 60 rozpoczęć i gdzieś 50 obron"- no to gratulacje...
To tak jak ułożyć kostkę rubika wykorzystując tylko schematy, a jaką ludzie mają radochę, że im się udało... (czy oto chodziło twórcy kostki??)
Może nie zawsze wygrywam ale za to mam radość gdy przegrywam!!! Zawsze się czegoś nowego nauczę, nie wiem czy próbowałeś ale jak z kimś grasz planujesz własną strategie, próbujesz przewidzieć ruchu przeciwnika, tworzysz własne pułapki, to (mi) daję taką radość, ja bym porównał nawet do programowania,czy pisania wierszy możesz pisać wykute frazy albo robić coś swojego. Owszem krótkie partie wymagają nie raz błyskawicznych decyzji, osoba która nie zna schematów ma trochę w plery, ale to nie znaczy że musi przegrać!
Tylko powtarzam po co mam grać z graczem który gra jak maszyna?? Taniej szybciej jest z maszyną...
Co do pingla to ja się nie uczę żadnych zagrywek, tylko tłukę w niego ile wlezie, wszystko co robię to spontaniczne i to mi sprawia przyjemność. Sam (podczas gry) odkrywam nowe zagrywki. Czy w dzisiejszych czasach ludzie muszą mieć schematy nawet jak myć zęby?? Ja tej młodzieży nie rozumiem... W szachach zręczność też się chyba liczy tym bardziej jak gra się w realu :P
Może jeszcze takie pytanko na koniec, jak się można nauczyć czegoś nowego jak ciągle robi się to samo?? Czy wiążąc ciągle sznurówki w butach nauczysz się węzła cumowniczego ??