Skocz do zawartości

Telefon


Kofel

Rekomendowane odpowiedzi

Mysle , ze moze Cie upomnic , a gdy to sie powtorzy moze Ci zabrac. Ale tez moze Ci zabrac od razu . A po odbior zapewne bedziesz mogl sie zglosic po Jego lekcji lub ogolnie po lekcjach . Wszystko zalezy od nauczyciela lub dyrekcji. Ale tak na stale wziasc to chyba raczej nie bardzo . Wtedy to raczej by zadzwonili do domu czy cos w tej sprawie .

 

U nas np w szkole byl zakaz uzywania komorek . Mozna bylo miec lecz wylaczone. Raz jednemu zabrano , ale otrzymal go po lekcji wraz z upomnieniem.

 

Osobiscie uwazam , ze uzywanie komorek na lekcji jest to wyraz braku szacunku do nauczyciela , na ktory moim zdaniem troche jednak zasluguje. Ale kazdy robi co chce , wkoncu kazdy jest wolnym czlowiekiem . ;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miej na wyciszeniu i tyle, i tak nikt nie sprawdza czy masz odpaloną czy nie, a słychać to tylko przy różnego rodzaju głośnikach, a zakłócenia mogą iść z dowolnego telefonu w pomieszczeniu zresztą, nawet nauczycielskiego. Zabrać mają prawo, ale muszą oddać po lekcji lub po lekcjach. Za to, nie mają prawa sprawdzać tego, co masz na telefonie, bo to już naruszenie prywatności, tajemnicy korespondencji itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde nie o to chodzi czy nauczyciel mi odda po lekcjach itp. Chodzi o to czy prawnie może mi go odebrać.

 

No odebrac na okreslony czas. Przeciez jakby Ci odebral i oddac nie chcial to jest chyba raczej kradziez.

W karcie praw i obowiazkow masz zakaz uzywania telefonow komorkowych , chyba ze w wyjatkowych przypadkach ustalasz to z nauczycielem przed zajeciami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ty Driger chrzanisz... Nie ma żadnej ustawy gdzie pisze, że może mu odebrać na określony czas. Nie może nic zrobić nauczyciel... Najwyżej obniżyć zachowanie i uwziąść się za to, że nie będziesz mu chciał oddać telefonu. Nie może go przetrzymywać tym bardziej kazać przyjść po niego rodzicom albo do dyrekcji. Jeżeli jesteś pełnoletni (np. liceum itd) możesz to załatwić samemu. Masz pełne prawo nie oddawać mu telefonu, ale konsekwencje jakie będą wynikały z tego, to już wola nauczyciela i tu ma prawo robić co zechce (ale nie może Ci go zabrać ;p).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ty Driger chrzanisz... Nie ma żadnej ustawy gdzie pisze, że może mu odebrać na określony czas. Nie może nic zrobić nauczyciel... Najwyżej obniżyć zachowanie i uwziąść się za to, że nie będziesz mu chciał oddać telefonu. Nie może go przetrzymywać tym bardziej kazać przyjść po niego rodzicom albo do dyrekcji. Jeżeli jesteś pełnoletni (np. liceum itd) możesz to załatwić samemu. Masz pełne prawo nie oddawać mu telefonu, ale konsekwencje jakie będą wynikały z tego, to już wola nauczyciela i tu ma prawo robić co zechce (ale nie może Ci go zabrać ;p).

 

Myslisz Pieter , ze szkola z prawdziwego zdarzenia bedzie sie pieprzyc z takim czyms ? Ty jakbys byl nauczycielem to bys niby nie zabral ? No chyba bys nie powiedzial "dziecko podglos sobie bo nie bedziemy nadsluchiwac przeciez co tam robisz w komorce , moja lekcja i starania przeciez nie sa wazne" . U mnie jakos potrafili zabrac telefon w szkole i znajomi nie raz musieli jednak sie udawac po lekcji po telefon. Mowisz , ze nie moze nic zrobic nauczyciel. Alez owszem , nauczyciel nauczycielem moze zrobic duzo . Sluchajac jeszcze opowiadan starszych stwierdzam , ze prawdziwych nauczycieli juz nie ma albo jest nieliczna ich grupa , ze zamiast dzieci ktorzy boja sie nauczycieli , sa nauczyciele bojacy sie dzieci ale to juz inna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myśl mniej życiowo a więcej prawnie...

 

Tu w sumie racja. Dzis nawet za zwykle dotkniecie dziecka mozna byc posadzonym o pedofilstwo. No ale nie potrafie obejsc obok tematu bez wyrazenia wlasnego zdania opierajac sie na prawdziwych zdarzeniach z zycia wzietych :>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

prawo to tylko prawo. a w szkole tych praw nie przestrzegaja. kiedyś mi baba od angielskiegozaczeła plecak przetrzepywać (całej klasie bo myslała że ktoś radio w plecaku chowa bo jakis baran puszczal muzyke), ogolnie jak wlozyla lapsa w mala kieszen i skojarzyłem że mam tam dulawke wielkośći ręki od łokcia w dół - to poczułem sie lekko nie swojo, wyrwałem jej plecak z łap i opierdoliłem że co ona w ogóle robi. szkło szkłem moja wina ze je nosilem w plecaku, ale co jesli mialbym tam np. nagie zdjecia swojej dziewczyny? to co moze sobie wziasc i obejrzec bo jej cos nie pasuje? ale co zrobić taki świat w którym żyjemy

 

nigdy nie oddałem nauczycielce telefonu do rąk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności
Myśl mniej życiowo a więcej prawnie... Za takie coś można pozwać nauczyciela do sądu o kradzież. Nie może Ci odebrać telefonu, tym bardziej siłą do puki nie oddasz mu go dobrowolnie...
Brednie. Udowodnij w sądzie, że nauczyciel chciał Ci ukraść komórkę, a Ty niczemu nie zawiniłeś. Prawo to prawo, ono nie określa zasad postępowania we wszystkich sytuacjach, dlatego też po to są sądy właśnie, do ostatecznej interpretacji i orzekania wyroku. Właśnie mniej prawnie a więcej życiowo drogi Pieterze. Przeskrobiesz coś, pójdziesz na dołek i myślisz, że panowie policjanci będą się liczyć z twoją nietykalnością osobistą? Dostaniesz taki w*******l, że do końca życia popamiętasz i będziesz im mógł naskoczyć. :)

 

Powiedzmy tak, jeżeli masz ukończone 18 lat, to nauczyciel nie ma prawa Ci zabrać komórki, przeszukać plecaka czy co tam jeszcze. :) Tylko co z tego, skoro mogą Cię wyrzucić ze szkoły...

 

Jeżeli natomiast nie masz ukończonych 18 lat, to wiadomo, jest coś takiego jak obowiązek kształcenia, a co ważniejsze, jesteś osobą niepełnoletnią i masz ograniczone prawa. O Tobie (a także twoim mieniu) decyduje wtedy prawny opiekun, który jest najczęściej rodzicem. W takiej sytuacji załóżmy, że szkoła dopisuje w regulaminie, że nauczyciele mają prawo zabierać komórki tym uczniom, którzy niestosownie zachowują się na lekcjach i rodzice zgadzają się na taki zapis. Oczywiście regulamin jest ogólnodostępny, dlatego też domniemywa się, że rodzic posyłając dzieciaka do takiej szkoły, uprzednio się z nim zapoznał... W takim przypadku nauczyciel ma pełne prawo do tego czynu, ponieważ na czas nauki w szkole staje się twoim opiekunem i odpowiada za ciebie, ma do tego pełnomocnictwo rodzica co do rozporządzania twoim mieniem, więc jak będziesz niegrzeczny, to możesz komóreczce powiedzieć pa pa, a jak i rodzic się zgodzi, to i może ją rozbić o ścianę. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo prawem, gówno!

 

Telefon ma być na lekcjach wyłączony i tyle. Nie można wyłączyć na 45 minut? x_x

 

Wystarczy nawet wyciszyc. Co to za problem dwa , trzy razy przycisnac ten czy tamten przycisk i przy okazji nie wpieprzac sie w niepotrzebne problemy z nauczycielami.

 

Wracajac do opowiadan starszych , to podobno gdy sie dostalo jakas uwage / albo nawet dostalo sie od nauczyciela za zle zachowanie czy cos to sie modlilo tylko aby rodzic sie o tym nie dowiedzial , bo w domu moglo byc jeszcze gorzej. A teraz to wiekszosc rodzicow jakby sie o tym dowiedziala to by jeszcze pewnie nauczycieli ganiala po sądach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności
to podobno gdy sie dostalo jakas uwage / albo nawet dostalo sie od nauczyciela za zle zachowanie czy cos to sie modlilo tylko aby rodzic sie o tym nie dowiedzial
Tak było Driger, tak było!

 

A teraz to wiekszosc rodzicow jakby sie o tym dowiedziala to by jeszcze pewnie nauczycieli ganiala po sądach
Wątpie. Część może i tak, ale nie większość.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności
Nie no kary cielesne to może nie
A czemu nie? Przecież nie karze się niewinnych, dobrych uczniów, którzy się stosownie zachowują, tylko właśnie gnojków nie liczących się z niczym. Nie rozrabiasz - możesz spać spokojnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu nie? Przecież nie karze się niewinnych, dobrych uczniów, którzy się stosownie zachowują, tylko właśnie gnojków nie liczących się z niczym. Nie rozrabiasz - możesz spać spokojnie.

Niby tak ale imo lanie dzieci linijkami w 21 wieku to trochę tak se średnio ( chociaż i tak to raczej by nie przeszło ) ;p

 

OK ide se spać, dobranoc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W średniej szkole to juz sie trafiaja wyjatki . Przynajmniej w mojej szkole tak bylo. Wiekszosc jest spokojna i maja jako taki szacunek do nauczycieli. No dobranoc i milego pierwszego dnia "nauki". ;p

 

Czasami zachowanie uczniow na lekcjach spowodowane jest wg mnie bezradnoscią nauczyciela ktory po prostu sobie nie radzi z utrzymaniem porzadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu nie? Przecież nie karze się niewinnych, dobrych uczniów, którzy się stosownie zachowują, tylko właśnie gnojków nie liczących się z niczym. Nie rozrabiasz - możesz spać spokojnie.

w gimnazjum wychowawczyni prała cyrklem drewnianym po łapach. to suka jedna.

(nigdy nei dostalem niby ale i tak jej nie lubie, mamy 21 wiek a ona sie w hitlera bawiła)

Prawo prawem, gówno!

 

Telefon ma być na lekcjach wyłączony i tyle. Nie można wyłączyć na 45 minut? x_x

nie zawsze. tzn inna sprawa 45 minut a inna np. 3h a mialem zajęcia tej długości. przy każdej fali nudy pisałem cichaczem smska do dupki i poprawiało mi to samopoczycie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy od szkoły i panujących w niej zasad. U nas zabierają po 3 upomnieniach. Ja mam takie szczęście, że nauczyciele mnie traktują jako wyjątek, bo się im na początku roku szkolnego podlizałem i pilnie się uczę :P Ranmus, ta idea jest poje... za przeproszeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas w klasie to wszyscy pisali smsy w tamtym roku (bo zabronili w ogóle telefonów nosić,nauczyciele jak zobaczyli odbicie w kieszeni do od razu przeszukanie). Jeszcze zależy jaki nauczyciel,bo na ruskim to nawet muzy słuchamy i nic :P Dobrze że w tym roku można :P (oprócz lekcji oczywiście).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brednie. Udowodnij w sądzie, że nauczyciel chciał Ci ukraść komórkę, a Ty niczemu nie zawiniłeś. Prawo to prawo, ono nie określa zasad postępowania we wszystkich sytuacjach, dlatego też po to są sądy właśnie, do ostatecznej interpretacji i orzekania wyroku. Właśnie mniej prawnie a więcej życiowo drogi Pieterze. Przeskrobiesz coś, pójdziesz na dołek i myślisz, że panowie policjanci będą się liczyć z twoją nietykalnością osobistą? Dostaniesz taki w*******l, że do końca życia popamiętasz i będziesz im mógł naskoczyć. :)

 

Powiedzmy tak, jeżeli masz ukończone 18 lat, to nauczyciel nie ma prawa Ci zabrać komórki, przeszukać plecaka czy co tam jeszcze. :) Tylko co z tego, skoro mogą Cię wyrzucić ze szkoły...

 

Jeżeli natomiast nie masz ukończonych 18 lat, to wiadomo, jest coś takiego jak obowiązek kształcenia, a co ważniejsze, jesteś osobą niepełnoletnią i masz ograniczone prawa. O Tobie (a także twoim mieniu) decyduje wtedy prawny opiekun, który jest najczęściej rodzicem. W takiej sytuacji załóżmy, że szkoła dopisuje w regulaminie, że nauczyciele mają prawo zabierać komórki tym uczniom, którzy niestosownie zachowują się na lekcjach i rodzice zgadzają się na taki zapis. Oczywiście regulamin jest ogólnodostępny, dlatego też domniemywa się, że rodzic posyłając dzieciaka do takiej szkoły, uprzednio się z nim zapoznał... W takim przypadku nauczyciel ma pełne prawo do tego czynu, ponieważ na czas nauki w szkole staje się twoim opiekunem i odpowiada za ciebie, ma do tego pełnomocnictwo rodzica co do rozporządzania twoim mieniem, więc jak będziesz niegrzeczny, to możesz komóreczce powiedzieć pa pa, a jak i rodzic się zgodzi, to i może ją rozbić o ścianę. :)

 

U mnie w podstawówce była taka sprawa. Szóstoklasista zadzwonił na policję i policja ARESZTOWAŁA nauczyciela (lost his job). Ha? Nie gadaj głupot, jak o tym nic nie wiesz. Nie przystoi Ci to, bo wszystkich karcisz za to, że prawią niedorzeczności. Nikt nie ma ograniczonego prawa własności, nawet niemowlak może mieć własne rzeczy. I niekoniecznie musi o nich decydować prawny opiekun (na przykład: w przypadku spadków, itp. - poczytaj, ja niedawno musiałem, bo miałem rozprawę spadkową). Nauczyciel nigdy nie staje się opiekunem prawnym ucznia! To, że jest prawnie odpowiedzialny za ucznia (i to nie w każdym przypadku) nie wynika z żadnego statusu prawnego opiekuna, a z którejś tam ustawy o szkolnictwie. Prawnym opiekunem jest rodzic, do momentu odebrania przez sąd praw rodzicielskich/śmierci. I finally - nauczyciel nie ma pełnomocnictwa do zarządzania mieniem ucznia... (pomyśl, co by z tego wynikało, zanim pieprzniesz taką głupotę, lol :/)

 

W ogóle farmazony pieprzysz człowieku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności

No dobra masz rację, pieprzę farmazony... ale z pewnymi zastrzeżeniami. Co ma spadek do sytuacji w szkole? Przecież to oczywiste, że to co się należy dziecku z tytułu testamentu (lub nie, bo nie każdy takowy spisuje) jest zagwarantowane prawnie, ale o ile nie ma żadnej wzmianki przeciwko temu, rodzic może zarządzać takim majątkiem (w określonych granicach). To po pierwsze.

 

Przyznaję się bez bicia, że nie za bardzo wiem jakie są konkretnie prawa nauczyciela i źle się wyraziłem z tym opiekunem (bo wyraz ten jest ściśle określony prawnie i nie używa się go w innych sytuacjach), bo ustawa wskazuje konkretne podmioty i WIEM, że jego prawa i obowiązki wynikają z ustawy o szkolnictwie a nie dot. opieki, to druga oczywista rzecz. :/

 

Kolejna uwaga:

Art. 101. § 1. Rodzice obowiązani są sprawować z należytą starannością zarząd majątkiem dziecka pozostającego pod ich władzą rodzicielską.

§ 2. Zarząd sprawowany przez rodziców nie obejmuje zarobku dziecka ani przedmiotów oddanych mu do swobodnego użytku.

§ 3. Rodzice nie mogą bez zezwolenia sądu opiekuńczego dokonywać czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu ani wyrażać zgody na dokonywanie takich czynności przez dziecko.

Nas interesuje paragraf drugi. Zdecydowana większość dzieci otrzymuje komórki od rodziców. Ale czy dają im je do swobodnego użytku, zwłaszcza, że mogą ich naciągnąć na REALNE koszty (jeżeli dziecko nie zarabia)? Dziecku się daje komórkę nie do zabawy (bo to nie zabawka) i swobodnego nim rozporządzania (jak to jest napisane w par. 2), a głównie kontaktu np. z rodzicem w ważnej sytuacji. Ten przedmiot na pewno można zabrać nieodpowiedzialnemu bachorowi nie łamiąc tego artykułu.

 

Teraz trzeba by było znaleźć jak to jest ustalone w ramach prawa, czy w regulaminie szkoły można takie coś wpisać i egzekwować za zgodą rodzica bez potrzeby spisania pełnomocnictwa. Bo ostatecznie można by takowe spisać (prywatnie między rodzicem i nauczycielem w sprawie zarządzania konkretnymi przedmiotami) i w takiej sytuacji nauczyciel mógłby teoretycznie rozbić komórkę o ścianę. :P

 

I żeby nie było dalszego uogólniania, mówimy o tymczasowym zaborze rzeczy czyli po lekcjach się oddaje komórkę, a nie zatrzymuje na własność. :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...