u mnie nie bedzie ckliwej historyjki bo ja jestem młody i w ogóle w życiu nie widziałem nesa czy innego gameboya
otóż mam 2 braci, którzy są ode mnie 2 razy starsi. Gdy ja się urodziłem oni już podbijali świat z Amigami. W sumie to zapamiętałem głównie Super Froga na Amidze, jak byłem jeszcze bardzo mały i randomowo waliłem w klawisze w jakimś programie do pisania i jak mi się wstukało "ha" to brat mi powiedział że to już jest słowo i się tym strasznie podjarałem.
Z tego jak już grałem świadomie to gdy miałem z 5 lat Deluxe Ski Jump z Andrzejem na CRTku, nie lubiłem grać sam bo często na oślep chodząc po menu ustawiałem rozdziałkę 800x600 albo jakoś tak której nasza karta graficzna nie ogarniała i sie wszystko deformowało, paskowało i w ogólę. Jak byłem nieco młodszy z Michałem pocinałem w Quake, w ogóle się nie bałem tylko wszystko się dzało szyyybko. W jednym z pierwszych etapóww brat dawał mi pograć po wyjściu z jakiejś windy, było małe pomieszczonko i wyjście na zewnątrz, trzeba było przeskoczyć do innego skrzydła budynku. Nie wiedziałem jak więc po prostu biegałem dookoła i miałem frajdę :D. Później pamiętam jak się jarałem jak Michał podpiął się w kit długim ethernetem do kompa Lipy, sąsiada. Grali tak razem w tego Quake i Michał ciągle biegał z railgunem. Później zminimalizował grę bo poszedł do toalety a Lipa wkleił clipartowy mikser, śmiałem sie jak nie wiem. Miałem tak z 6 lat jak Michu zainstalował GTA:SA. To był szał. Ciągle jacyś sąsiedzi latali do nas po kody, nasz egzemplarz był powieszony nad biurkiem. Jeszcze brat na mnie krzyczał bo wydrukowałem prosto ze strony, białe na czarnym tle i się wściekał że tyle tuszu poszło :D. UZUMYMW i ROCKETMAN i szedłem przed szpital na autostradę rozwalać ile wlezie (oczywiście bez jakiegoś głupiego AEZAKMI). Mniej-więcej w tym samym czasie Bocian dostał PSXa i zaczął z nim przychodzić na melinę (czyt. nasz garaż który do niczego nie był potrzebny więc rodzice odstąpili go braciom i ich kumplom żeby się spotykali). Czasem pozwalali mi przychodzić i nawet nieźle mi szło. Jedyne gry które pamiętam z tego PSXa to Tekken w którym ciągle rzucałem przeciwnikami bo naciskałem wszystkie klawisze na raz (:D) i jakaś Fifa czy tam inny PES w którym grałem Barcą albo takim klubem z biało-zielonym paskowanym herbem, tu mi już szło serio całkiem nieźle i wszyscy się śmiali z tych co ze mną przegrywali
Później kupiliśmy jakiegoś ludzkiego peceta. Szło na nim trochę gierek, ale stał w pokoju braci i nie można było zwykle wchodzić przed 13 bo spali. Jak miałem 9 lat to brat cośtam "spalił". Naciągnął mamę na zakup laptopa (HP Pavilion DV6000, ciągle jest w domu, mama na nim przegląda neta) i dwa dni później suddenly PC się naprawił (:D). Jak miałem z 11 to nie pamiętam jak to wyglądało przedtem z PC bo grałem na laptopie, ale brat coraz rzadziej bywał w domu i nieoficjalnie PC był już mój. Niestety, okazało się, że mobo spalone (>:C). Dłuuugo kazał mi czekać a później wymienił. Ok. 1,5 roku temu Andrzej stwierdzil że chce własnego kompa do neta i kupił sobie jakiegoś słabego netbooka od Della. Bum, kilka chwil minęło i Michał się ożenił i wyprowadził i cały pokój z kompem mój. Dopiero w te wakacje dostałem nowego laptopa, PC poszedł do piwnicy bo już swoje przeżył.
edit: kurde, miało nie być ckliwej historyjki a wyszedł chyba mój najdłuższy post
edit2: no i pominąłem pierwszą grę przy której płakałem, oczywiście Black&White jak miałem z 6 lat
edit3: no i jak jeszcze ja i kumpel nie byliśmy into internet i robiliśmy gry w excelu :D Bierzesz painta, rysujesz ludka, wklejasz do excela i chodzisz strzałkami, tak rysujesz też budynki i w ogóle mase rzeczy