dzisiaj miałem sen, w którym zginąłem!
totalna zagłada !
i z chęcią zrobiłbym grę na podstawie tego snu, taką krótką ale pełno akcji w niej.
Wracałem sobie skądś gdy przy moim domu zobaczyłem karetkę a dookoła krew, obok leżała strzelba którą podniosłem.
Nagle wyskoczy na mnie zombiak, strzeliłem mu w łeb lecz nabój skręcił w prawo (WUT) .
Pobiegłem szybko do domu, otworzyłem bramę i gdy wbiegłem znalazłem się z wami wszystkimi (moimi znajomymi)na sali gimnastycznej jakiejś szkoły.
Gdy wychyliłem się przez okno, nad miastem była wielka siatka, a gościu leciał samolotem i gadał przez megafon coś w stylu "UFO POKAŻCIE SIĘ", powiedziałem o tym wszystkim i znowu znalazłem się w domu.
Obudziłem się, na ulicy nie było już prawię nikogo, drewniak naprzeciwko mnie był przewalony.
Spojrzałem na księżyc, który był pęknięty i była na nim wielka gwiazda.
Spotkałem waszą grupkę (kamil, rogul, sponsor, olka, ewka, dominika, paulina) jak uciekaliście z plecakami, chciałem do was wyjść ale w domu byli rodzice i nie mogłem ich zostawić.
Minęło kilka sekund gdy księżyc rozwalił się całkowicie i meteoryty zaczęły spadać na ziemię.
Wszędzie panika, a ja wyglądam sobie przez okno z ciekawością.
Buch! jeden spadł w budynek obok!znowu buch! kolejny budynek poszedł, jakaś rodzinka jedzie autem, BUCH!
Nie mogłem się do was dodzwonić, chciałem sprawdzić czy wszystko jest okej.
Nagle olka odebrała i powiedziała że wszyscy są w domu, spojrzałem tylko na okno a w stronę mojego domu leciała wielka, ogromna połówka księżyca.
BUCH! i wszystko stało się białe...