To my z naszą babką mamy fajnie. W podstawówce mieliśmytaką, że na każdej lekcji czytaliśmy na głos rozdział w książce (każdy czytał fragment), a potem graliśmy w wisielca na tablicy (ale hasła musiały być związane z religią, jak np. 10 przykazań Bożych itp.)
Teraz nasza obecna facetka jest fajna, bo na lekcji mamy dyskusje o narkotykach, sektach, świętuych itp. itd., raz była fajna lekcja, bo wczuwaliśmy się, jak to jest być niewidomym, więc z zawiązanymi oczami ja rozpoznawaliśmy po dotyku różne osoby z klasy. Tylko jej jedyna wada to to, że u niej właśnie można "jechać na opinii", choć mi ona za bardzo nie przeszkadza ;]