Nie, po prostu był zawsze. To kwestia wiary. W ogóle w buddyzmie nie ma jednego świata, są ich niezliczone ilości i każdy z nas ma swój "prywatny" wszechświat, który rozwija się wg. jego własnej karmy, ale nie orientuję się w tym aż tak dobrze, żebym to mógł tłumaczyć.