Pomyślałem, że warto dorzucić swoje trzy grosze. Mimo niezbyt zaawansowanego wieku miałem już okazję trochę świata zwiedzić i pomieszkać/popracować w różnych miejscach (za co jestem bardzo losowi wdzięczny). Zawsze otwarcie przyznawałem się do swojego pochodzenia i jak na razie zawsze tutaj wracałem. Nie uważam, żebyśmy byli narodem lepszym od innych czy posiadali jakieś cudowne właściwości. Mamy swoje wady i zalety jak Anglicy, Niemcy czy każdy inny naród. Pamiętam jak podczas pierwszego miesiąca pobytu w Anglii byłem zachwycony grzecznością ludzi na ulicy. Codziennie uśmiechnięci, pozdrawiają cię, pytają jak ci minął dzień, wesołe rozmowy itd.
Wszystko fajnie, ale kiedy poznasz tych ludzi trochę lepiej zobaczysz, że to tylko fasada. Anglicy unikają otwartego konfliktu i potrafią być mili do bólu w rozmowie z tobą, a 5 minut później kiedy się odwrócisz konkretnie obrobić ci dupę. Pewnie- w Polsce takich ludzi też jest sporo, ale nie w takiej skali i w taki sposób (kto pomieszkał w UK ten wie). Nie, żeby Brytole byli jacyś straszni. Mam tam wielu przyjaciół, którzy bardzo mi pomogli i złego słowa nie mogę na nich powiedzieć. Po prostu chciałem podać przykład jednej z mocno widocznych różnic kulturowych.
Polacy też mają swoje wady. Jesteśmy grubiańscy, często narzekamy, większość narodu ma do państwa stosunek chłopa pańszczyźnianego i dla mnie chyba największa wada: Polacy mają OGROMNE kompleksy wobec zachodu (nigdzie indziej nie spotkałem tego w takim stopniu jak u nas). Poza tym jest sporo wad wynikających z tego, że ostatnie 300 lat z przerwami żyjemy pod butem. Mimo tego wszystkiego to tutaj, a nie gdzie indziej czuję się jak w domu.
Ludzi o jakich pisze Propa jest na zachodzie sporo. Wielcy Panowie (co zmywają gary i pracują w sklepach btw), którzy już nie są i nie czują się Polakami bo mieszkają w UK, Irlandii czy Francji. Te osoby to jeden z najbardziej przykrych widoków jaki mi było dane za granicą oglądać. Szkoda nawet się rozpisywać na ten temat.