Skocz do zawartości

Filmy


alwin

Rekomendowane odpowiedzi

No nowy Łowca Androidów bardzo dobry. Rewelacyjne kino. Bałem się że będzie tylko chciał próbować ciągnąć to co zostało stworzone w oryginale ale zostałem pozytywnie zaskoczony. 3 godziny seansu były idealne. To było świetne tempo dla tego filmu detektywistycznego. Widz był prowadzony za nos i wiedział więcej od bohaterów, a i tak zwroty fabularne były rewelacyjne.

A i tak najważniejsza była dla mnie gra kolorów. Błekity, pomarańcze i... jedna scena w innym kolorze. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
  • Filar Społeczności

2017 był damn good rokiem dla filmów

Atomic Blonde - świetny guilty pleasure. genialny klimacik, wpadająca w ucho muzyka, agentki spędzające większość wolnego czasu w bieliźnie i jak zawsze cudny McAvoy.

Lady Bird - historia tumblr girl z biednej rodziny, która chce spróbować życia i różnych towarzystw. target raczej ludzie w moim wieku, bo jakoś bardziej osobiście to wszystko wypada, ale tak czy inaczej super film o tym, jak łatwo się potknąć dorastając

Dunkirk - no tu niestety trochę mniej się udało, Nolan zrobił piękny obraz o niczym, wynudziłem się za wsze czasy i nic nie wyniosłem, czas zmarnowany
Three Billboards Outside Ebbing, Missouri - przepiękny dramat o miasteczku poruszonym 3 kontrowersyjnymi bilbordami wynajętymi przez matkę brutalnie zamordowanej dziewczyny. w punkt napisane postacie i zdrowa dawka humoru, chyba faworyt do oscarów

The Florida Project - okruchy z życia samotnej instamom wychowującej dziecko w slumsowej okolicy disneylandu. imponuje zwłaszcza faktem, że Baker wyrzeźbił coś z niczego - jedyną znaną twarzą w obsadzie jest Dafoe, poza nim w filmie grają naprawde świetne dzieciaki i debiutantka faktycznie ściągnięta z insta. a'propos Dafoe - będzie prawdopodobnie nominacja, kolejna super postać rozdarta między utrzymywaniem pracy managera a pochylaniem się nad biednymi mieszkańcami

Coco - spoko baja

Foton - ja nie wiem, mam wrażenie że nikt kompletnie nie zrozumiał tego długieeego i strasznie naukowego wstępu (poza Jakimem, on ocenił na 8, rozumiem) i to tylko takie mizianie się fiutami że "hm, ci polacy to mają mądre filmy"

Spider-Man: Homecoming - nihil novi, Marvel jak to Marvel, fajne guilty pleasure i tyle

T2: Trainspotting - doroślejszy Trainspotting z doroślejszą ekipą, o wszystkich smutkach wynikających z powrotu Rentona do znajomych, których obrobił z dużych pieniędzy. ładnie przedstawieni bohaterowie jako już nie chłopcy, już mężczyźni, z przytupem rozwiązana fabuła i znaczące choose life, polecam bardzo gorąco

Logan: Wolverine - pokazał Deadpoolowi co się robi z R w kinie superbohaterskim. mocno akcentujący 2 rzeczy zawsze pomijane w filmach superbohaterskich - raz, że superbohaterowie to wciąż ludzie, i dwa, że supermoce są super. dobrze zobaczyć wreszcie bohaterów z krwi i kości

baby drivera też widziałem, ale to już pisałem, więc po co znowu pianę toczyć

 

 

tu już nie 2017

Inside I'm Dancing - chwytająca za serce opowieść cool guya Rory'ego, który wjeżdża na wózku do kolejnego sztywnego ośrodka dla niepełnosprawnych i zaprzyjaźnia się z dounem którego nikt poza nim nie rozumie

Filth - dziecko wilka z wall street i trainspottingu (i nawet nie próbuje się z tym kryć, zaczyna się od monologu "it's great being scottish")

Cloud Atlas - super obsada i beznadziejny scenariusz, kilka luźno powiązanych bajeczek o tym, że miłość jest ważna

Skazani na Shawshank - no tu już wam nic nowego nie powiem

Donnie Darko - a tu powiem, jak się przymierzacie do pierwszego seansu to NIE OGLĄDAJCIE REŻYSERSKIEJ :( cały czas prowadzi za rękę, i to w taki dość ordynarny sposób, no nie o to w tym filmie chodzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Filar Społeczności

Z ostatnich to:

 

Lament (2016) - Opowieść o o koreańskim policjancie i zagadce morderstw, ale to tylko tak brzmi jak kryminał typowy. Klimat jest wspaniały, mroczny azjatycki minimalistyczny, jednocześnie film co jakiś czas uderza w komediowe tony, groteskowe sceny przeplatają się z autentycznym horrorem. Najlepsze chyba co oglądałem z 2016 roku.

 

Sicario (2015) - Ten film jest po prostu pusty. W porównaniu do genialnego trzeciego sezonu Narcos wypada strasznie archaicznie. Cztery główne postaci są po prostu przerysowane do granic możliwości, dialogi patetyczne i nic nie wnoszące, nawet główna "tajemnica" okazuje się być mało "tajemnicza" a tym bardziej mało "odkrywcza"

 

Blade Runner 2049 (2017) - Dokładnie taki jak się spodziewałem, od pierwszych scen miałem uczucie ulgi że reżyser Sicario jednak czasem wie co jest dobre. Uwielbiam soundtrack z tego filmu, najlepsza rzecz do słuchania w trakcie rysowania.

 

Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi (2017) - Tak jak podobała mi się część VII (w końcu, bo Star Warsy były zawsze dla mnie nieco męczącymi seansami), tak podoba mi się część VIII. Ta trylogia jest dla Gwiezdnych Wojen tym czym Daniel Craig dla serii o Bondzie - fani zawiedzeni ale co z tego skoro dobre, przyjemne kino. Najbardziej mi się podobało chyba porównanie Jedi ze współczesnym podejściem do różnych "religii ksiąg". Świetnie się bawiłem, polecam.

 

Contratiempo (2016) - Boski hiszpański (dla mnie to już +1 do oceny) kryminał. Przystojny młody biznesmen wciągnięty w zabójstwo kochanki. Tajemniczy od początku do końca niczym kryminały Agathy Christie, świetnie nakręcony.

 

Morderstwo w Orient Expressie (2017) - A propos Agathy Christe, tutaj mamy bezpośrednie przełożenie jej książki. Oryginał to moja ulubiona opowieść ever, dlatego podchodziłem z dużym dystansem do kolejnej ekranizacji. Branagh chciał zmienić ten kameralny, niespieszny kryminał w przygodowy akcyjniak, za co trochę gościa znielubiłem. Mimo wszystko jego interpretacja detektywa Poirot jako jeszcze surowszego, jeszcze bardziej egoistycznego człowieka naprawdę była ciekawa, a widoki w tym filmie i niektóre eksperymenty z ruchami kamery są naprawdę zachwycające. Cóż z tego jednak skoro film nie angażuje choćby w 50% tak jak stare filmy z Davidem Suchetem.

 

Ave, Caesar! (2016) - nigdy nie podchodziły mi filmy Coenów, niby ogląda się to przyjemnie ale ostatecznie mam zawsze wrażenie że przekaz tego wszystkiego był zbyt banalny jak na takie widowisko. A widowisko jest wspaniałe, Josh Brolin i cała reszta grają przezabawnie.

 

W nowym zwierciadle: Wakacje (2015) - Nie wiem po co to obejrzałem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...
  • Filar Społeczności

The Greatest Showman (2017) - obejrzany wczoraj, kumpela mnie przymusiła jako do lekarstwa na moje nieoglądanie filmów. Robota wykonana - film okazał się być straasznie tani (trochę giglnąłem gdy film pośrednio nazwał siebie "celebration of humanity"), ale w tak ładny i poruszający sposób, że ciężko mieć mu cokolwiek za złe. Obłędny soundtrack, który katuję wciąż non stop, świetni Jackman i Efron, urocze dzieciaki, no i w ogóle polecam. To, że coco wygrało najlepszą piosenkę to dla mnie jakieś nieporozumienie. 8/10 <3
Loving Vincent (2017) - poszedłem na to do kina tylko dlatego, że tamtego dnia nigdzie w Poznaniu nie grali Tonyi - tak to by mi się nie chciało ruszyć dupy na artystyczną srakę dla fototechników, poczekałbym na premierę na małym ekranie. Boy, was I wrong. Przez półtora godziny siedziałem oczarowany i napawałem wzrok każdą klatką, centralnie nigdy czegoś tak pięknego nie widziałem. Dobrze, że fabuła prosta, bo nie umiałbym się na niej skupić. To, że coco wygrało najlepszy film animowany to dla mnie jakieś nieporozumienie. 9/10 <3

Phantom Thread (2017) - tu film któremu, obok Bilbordów, kibicowałem na Oscarach najbardziej. Dramatyczna opowieść o przedziwnej, trującej, ale pięknej miłości, z genialnym DDL w centrum. To, że coco było nominowane to dla mnie jakieś nieporozumienie. DDL 10/10, film 8/10

Czas surferów, Poranek kojota, F&F 1-4 - ok

The Shape of Water (2017) - przyjemna baśń, która u mnie wiele straciła bo była zwyczajnie overhyped. Jak dostała złotego ludzika w głównej kategorii to myślałem że komuś wypierdolę. 7/10
Gran Torino (2008) - Ameryki nie odkryłem, ale kupka wstydu szczuplejsza o 1 tytuł. 9/10 <3

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
  • Filar Społeczności

ostatnie pół roku tak bardzo nic nie oglądałem, że aż mi z tym źle. coś tam jednak było, więc od najświeższych -


Venom (2018) - fajnie, że po Deadpoolu superhero wyjęło kij z dupy. Venom nie był wybitny, na żadnym gruncie nie czarował, ba, cały film miałem wrażenie że oglądam coś naprawdę taniego. Z drugiej strony - oglądało się przyjemnie, i film miał bardzo fajne flow - płynnie przeszedł z dramatu w którym bohater traci wszystko w komedię w której z kumplem kosmitą wcinają głowy. Dobry na odmóżdżkę, polecam. :ph34r:

 

Spider-Man: Into the Spider-Verse (2018) - wszystko już wiecie, świetny film, nie wahajcie się ani chwili dłużej. Dublingu też się nie bójcie, bo jest w większości seansów, ale przy tej komiksowej formie naprawdę gładko wchodzi i jest super zrealizowany. Świetny i nienahalny humor, idealne zrealiizowanie, specyficzny klimacik toważyszący każdej postaci (tylko Spider-Ham mnie wkurzał, za każdym razem gdy się odzywał klimat się ulatniał), które to z resztą bardzo sympatycznie wypadają, angażująca fabuła i bardzo satysfakcjonujące zakończenie. Cudo, idźcie teraz, jak będziecie chcieli wiedzieć o co to halo na Oskarach w kategorii Animacja. :red_bandana:

 

Fantastic Beasts: The Crimes of Grindelwald (2018) - nie hejtuję, bo doskonale wiem że nie jestem w żadnym stopniu targetem - ani nie wspominam z nostalgią Harrych Potterów, ani nie wspominam ciepło pierwszych Fantastycznych Bestii. Nie dla mnie, dla Ciebie pewnie też nie, o ile nie jesteś potheadem.  :tv_horror:

 

Bohemian Rhapsody (2018) - 2 godziny zastanawiałem sie, czy 7/10, czy 8/10, aż przyszło 20-minutowe zakończenie, i ocena poszybowała ku 9/10 i <3. Nie wiem co powiedzieć co jeszcze nie było powiedziane, także idźcie jak lubicie Queen, jak nie to też, to może polubicie, bo naprawdę dobry film (i bezbłędne zakończenie, trochę ryzykowne ale strzał w dziesiątkę) :whistling:

 

First Man (2018) :w00t2:, The School of Rock (2003) :rockon: - fajne fajne

 

Limitless (2011) - skojarzył mi się z serialem Suits. Film z tych, które pokazują Ci przez 2 godziny super inteligentnych ludzi, żebyś sobie myślał "hm, jestem bardzo inteligentny, ale chciałbym być TAK BARDZO inteligentny". Po seansie specyficzne uczucie odblokowania 80% mózgu. :online2long:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...