Skocz do zawartości

Starcie Literatów - Walczcie!


Gość Filip M

Głosowanie  

23 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Które opowiadanie jest najlepsze?

    • "Podróż poza ciałem" Platyna
      1
    • "Człowiek bez ciała" Wojzax
      9
    • "Lektura 18+" Propaganja
      11
    • "Woodman Prologue" Phoenix
      1
    • "Wielki Heros małych Dni" Jypy
      5


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 96
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Ja już pisze swoje opowiadanie więc 4 osoby

 

E:

 

Woodman

Prologue

 

Pewnej nocy, amerykańskie media podały, że w kierunku ziemi leci asteroid. Prosiły,

aby zachować zimną krew bo NASA już pracuje nad tym jak zestrzelić kometę. Niestety

kometa była szybsza niż wskazywały czytniki. Była bardzo blisko ziemi, kiedy zaczęła

się rozczłonkowywać. Po prostu, rozpadła się na 9 części, które następnie spłonęły w

atmosferze tworzą piękną kompozycje.

Asteroida ta nie była zwykłym głazem, była to galaktyczna "przesyłka", posiadająca 9

nasionek, które zawierały w sobie życie. Nasionko miało wyrosnąć na drzewo, a ta

osoba która by spróbowała owoców z tego drzewa przeniosła by się do Centrali gdzie

zostałby odpowiednio przeszkolony by móc kontrolować swoje nowo nabyte moce.

Natura Woodmenów - bo tak zostali wkrótce nazwani, była różna i to nie dlatego, że

drzewcem mógł zostać każdy, ale to, że nasionka miały w sobie dwa usposobienia, dwie

moce - dobrą i złą. Każdy Woodman miał dobrą umiejętność, która pozwalała mu na

przykład kontrolować wszystkie krzewy oraz posiadał drugą - tą gorszą, czyli że miał

możliwość ranienia, zabijania czy torturowania po przez rośliny.

Człowiek jako istota posiadająca wady i ułomności, nie sprostała mocy i w niektórych

przypadkach Woodmenów chęć posiadanie silniejszych zdolności była silniejsza od

zdrowego rozsądku. Czasem zdarzało się, że wojownicy zabijali się wzajemnie tylko po to

żeby zdobyć jakąś nową umiejętność.

Ze starej drużyny pozostał tylko jeden Woodman...

Tylko jeden...

Nie znaczy to, że ich misją była wzajemna anihilacja. Nie, ich misją był ratunek

zagrożonej ludzkości przed innym, odmiennym Woodmanem. Nie był to zdrajca, był to

wybraniec dziesiątego nasienia o którym nikt nie widział. Nie przechodził szkolenia, bo

to moc sama go uczyła.

W końcu przyszedł czas konfrontacji, Woodmani stoczyli ciężką walkę, walkę o życie

swoje i świata. Udało im się powstrzymać wroga i zakończyć długą misję. Tak się

jednak nie stało...

 

jakby się komuś spodobało to zawszę mogę dopisać trcohę i zwiększyć swoje szansę na drugie miejsce :P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało im się powstrzymać wroga i zakończyć długą misję. Tak się

jednak nie stało...

Nie rozumiem juz co sie stało :P

ogólnie niestety widać że pisane na szybko, brzmi jak strzeszczenie nie opowiadanie :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na to, że wybraliście temat który kompletnie mi się nie podobał uciekłem się do napisania czegoś pseudo zabawnego, takiej małej parodii opowieści o super bohaterach z nadprzyrodzonymi zdolnościami (do samego końca nie byłem pewny czy wezmę udział). Nie jest to żart wysokich lotów, ale zapraszam do czytania.

Przekleństwa cenzurowane, nie wydaje mi się, żeby było niedozwolone do 18 lat.

WIELKI HEROS, MAŁYCH DNI

Antoszka był magicznym chłopcem. Właściwie nadprzyrodzonym. Umiał latać, gryźć metal, czytać w myślach, pisać od tyłu, strzelać laserem z oczu, władać ogniem itp. Byłby super bohaterem gdyby nie fakt, że miał 15 lat. Jego kolejny dzień zaczął się tak jak zwykle. Chłopiec spał gdy do pokoju wlazł sąsiad:

 

-Hej Antoszku, nie mogę otworzyć słoika a ty super heros jesteś. Weź mi otwórz

 

-Weź spadaj proszę pana, ja śpię kurde! Żona panu otworzy.

 

Mężczyzna skierował się do drzwi wyjściowych. „Głupi, mały gnój” – pomyślał.

 

-Tylko nie gnój gnoju! – krzyknął za nim chłopak po czym wygramolił się z łóżka.

 

Antoszka spojrzał na zegarek i uświadomił sobie, że powinien być w szkole od 5 godzin dlatego cofnął czas swoją nadnaturalną zdolnością cofania czasu. Gdy ostatnim razem tak robił wyniknęły komplikacje czaso - przestrzenne na poziomie molekularnym czyli jednym słowem sralnia. Na szczęście tym razem nic się nie stało, oprócz tego, że ludzie nie wynaleźli długopisów, ale chłopak nie miał ochoty cofać się znowu, żeby to naprawić. Poszedł do szkoły. Szedł i szedł. Drogę zastąpili mu trzej wielcy dresiarze.

 

- E. Ziomuś. Dawaj komórkę. – powiedział jeden z nich

 

- Komórkę to ja mam w domu na miotły – powiedział Antoszka myśląc, że jego tekst jest naprawdę kozacki, po czym strzelił dresa swoją nadprzyrodzoną siłą. Przeciwnik poleciał wysoko w niebo i zniknął a jego kumple uciekli. Antoszka pomyślał, że też sobie polata więc rozbiegł się i zaczął frunąć. Leciał tak godzinę aż uświadomił sobie, że szkołę ma 10 metrów od domu. Zrezygnowany teleportował się prosto do szkolnej ławki (dzięki swojej super mocy oczywiście). Nauczycielka matematyki Pani Zofia od razu zwróciła uwagę na nagłe pojawienie się ucznia.

 

- No patrzcie państwo! Antoszka! Jedyna osoba która posiada umiejętność teleportacji a mimo to pojawia się w klasie ostatnia!

 

- Odczepi się pani. Napadnięto mnie.

 

- Jak śmiesz się tak tłumaczyć! Masz lasery w oczach chłopcze! Pokonałbyś każdego w sekundę!

 

Chłopak nie odpowiedział i siedział teraz z obrażoną miną.

 

- I przestanie pani myśleć, że jestem idiotą, jasne?

 

- Przestań czytać moje myśli smarkaczu!

 

- I podoba się pani pan od wf-u. Ja mogę czytać też głębiej.

 

Nauczycielka zarumieniła się, a po chwili jej twarz przybrała wyraz zdenerwowania.

 

-Bo ci pałę postawię na koniec roku!

 

Antoszka zamilkł na chwilę, a potem rzekł:

 

- Nie, nie postawi pani. Właśnie przeczytałem przyszłość i postawi mi pani 6-tkę po tym jak zagrożę, że przywołam potwory z innego wymiaru.

 

Twarz nauczycielki wyrażała furiatyczną wściekłość i chęć rozwałki wszystkiego dookoła:

 

- Przestań mi zaglądać w umysł ty pierdo*ony odmieńcu!

 

-No to pani teraz przegięła! – powiedział Antoszka i wstał z kamienną miną. Teleportował się przed budynek i wyciągnął otwartą rękę. Gdy ją zamknął Wyspy Owcze spłonęły w radioaktywnym grzybie atomowym. Anto miał moc wysadzania dowolnego obszaru ziemi, ale musiał pomyśleć położenie geograficzne. Niestety pomylił współrzędne. Zaczął zamykać i otwierać rękę wymyślając współrzędne. Na świecie „grzyby” rosły jak grzyby po deszczu. Część Rosji z Moskwą, Libia, granica Francji i Niemiec, Hawaje, parę grzybków na oceanach i na końcu szkoła. Antoszka patrzył na swoje dzieło z uśmiechem a w tym czasie przywódcy największych państw ogłaszali stan wojenny obwiniając się nawzajem o ataki terrorystyczne.

 

- Kurde mać! Właśnie mój pajęczy zmysł odczuł, że mamy masową zagładę na kuli ziemskiej. Chyba będę się musiał znowu cofać w czasie.

 

Anto pomyślał, że może będzie lepiej jak zamiast tego zrobi coś dobrego, żeby wyrównać to co złe. Teleportował się do Laponii i zaczął szukać chatki Mikołaja. Kupił psi zaprzęg w najbliższym sklepie i podpiął do niego małe dinozaury po które skoczył wcześniej w przeszłość i spowodowało to kolejne zmiany czasoprzestrzenne – ludzie nie wynaleźli ołówków. Co prawda mógł zamiast tego cofnąć się do momentu w którym nie wywołał ogólnoświatowej wojny, ale Antoszka wie lepiej. Sanki zaprzęgnięte w echinodony gnały przez knieje i śniegi. Anto szybko dotarł do domku Mikołaja i bez pardonu otworzył drzwi z kopa. Podszedł do starca w czerwonym ubraniu i powiedział.

 

- Ej gruby święty, prezenty rozdamy dziś bo wywołałem masową zagładę i chcę zrobić coś dobrego.

 

- Antoszku nie możemy. Od tego jest 24 grudnia. Sam narobiłeś bałagan to posprzątaj.

 

Pięć minut później po domku świętego Mikołaja hasały potwory z innych wymiarów. Niektóre niszczyły co popadło, niektóre jadły elfy a niektóre bawiły się zabawkami które znalazły w pracowni.

 

- Dobra Antoszku! Odwołaj je i bierz prezenty! Cho! Cho! Cho! Lera!

 

Antoszek wziął prezenty i wybiegł przed chatkę. Echinodony uciekły, więc chłopiec z braku innych możliwości pstryknął palcami i prezenty zaczęły spadać deszczem na całą kulę ziemską (te najfajniejsze spadły do wody). Dzieci wybiegały przed dom i brały paczki. Na świecie zapanowała ogólna uciecha przerywana salwami dziejącej się III wojny światowej.

 

Chłopiec poleciał do domu i zastał tam wielką rozróbę. Uznał, że jednak nie udało mu się naprawić świata. Jego dom był ruiną a po mieście jeździły czołgi. W dodatku brodził w kolorowych paczkach ze wstążkami i potykał się o zabawki. Wszedł do swojego pokoju i usiadł na łóżku. Postanowił, że jednak naprawi wszystko i cofnął się w czasie. Porwał go wyczapisty wir czasowy który błyskał kolorami jak wizualizacje Windows Media Player. Pojawił się przy swoim domu. Ale nie wszystko było jak wcześniej. Zauważył, że jego rower ma kwadratowe koła. Obejrzał się na ulice. Auta też miały kwadratowe koła. Sralnia. Przez jego wyskoki czaso -przestrzenne ludzie nie wynaleźli koła. Wszedł do pokoju. Na biurku leżał długopis i ołówek. „Chociaż to.”- pomyślał i położył się spać.

 

 

 

Koniec

 

 

 

Po chwili do jego pokoju wszedł sąsiad.

 

- E, Antoszku słoik mi sie nie chce odkręcić. Ty jesteś superhero i takie tam to może weź?

 

- Kurde, proszę pana ja tu śpię! Gasić mi światło. – powiedział – i bez gnoju, gnoju!

 

 

 

 

 

 

Nie dbałem o poprawność stylistyczną :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

doobre :D ej, do kiedy to jest? tez cos skrobne, bo mnei Wasze pomysly zmotywowaly :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda. Rozpoczęło się. Głosujmy.

 

Ze względu na to, że mało chętnych było i nie wszyscy oddali opowiadania a z "braku laku lepszy kit" dopuściłem wszystkie (nawet te co miały prawdopodobnie mniej niż 100słów)

 

1 głos i nie na siebie proszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ankiecie można więcej zaznaczyć, ale zaznaczyłem only No-bodymena.

 

Wiem. Można, ale zdaję się na waszą uczciwość. Panowie nie ma sensu fałszować bo i po co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadzieja umiera ostatnia.

 

>.< Co za pesymizm.

 

Odpowiadali w komentarzach - źle, zrobiłem sondę - źle. Co jeszcze? Smutno mi.

 

@Edit

 

Mógł ktoś pomóc mi obczaić te sondy xD Zmieniłem. Nigdy nie robiłem sondy i nie zauważyłem, że wklikałem pytania wielokrotnego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez zastanowienia głos na propę.

O lol. Jakiś ciul na mnie zagłosował :P

 

Ze względu na to, że mało chętnych było i nie wszyscy oddali opowiadania a z "braku laku lepszy kit" dopuściłem wszystkie (nawet te co miały prawdopodobnie mniej niż 100słów)

Człowiek bez ciała miał koło 200. Liczyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez zastanowienia głos na propę.

O lol. Jakiś ciul na mnie zagłosował :P

 

 

Człowiek bez ciała miał koło 200. Liczyłem.

 

To dobrze. Ja mówiłem tak jak na oko to wygląda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugą turę Bitwy Pisarzy zatytułowaną Starciem Literatów wygrywają:

1. Propa za Lekturę +18
2. Wojzax za Człowieka bez ciała

"1-sze miejsce otrzyma 20% odjęte od ostrzeżeń, 2-gie miejsce otrzyma 10% odjęte od ostrzeżeń."

Gratuluję zwycięzcom i poproszę PsichiXa o przyznanie nagród. :thumbsup:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, dopiero looknalem w PMa :D juz zdejmuje :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
sorri że po czasie, ale pracowałem w swoim tempie, to po pierwsze, a po drugie dopiero po czasie się wziąłem za pisanie. Nie piszę już do konkursu, tylko chcę wiedzieć, czy warto to dalej pisać:

No-Body

Pewnego dnia, Tomasz normalnie zbudził się o 5:30 aby pójść do pracy. Wstał, ale jakież było jego zdziwienie kiedy zauważył, że siedzi dosłownie pod łóżkiem. Przeleciał przez nie. Spojrzał na swoje dłonie i zauważył, że prawie ich nie widać. Spróbował się podnieść, ale to nie pomogło, bo podpierając się rękoma o panele jego ręce przenikały przez podłogę. Zrozpaczony siedział dalej, aż postanowił się uspokoić, i na spokojnie to wszystko przemyśleć. – Nie żyje – Pomyślał – Jestem duchem, więc czemu nie jestem w niebie? – I wtedy wpadł na to, aby sobie lewitować. Starał się, ale uniósł się tylko parę centymetrów nad ziemię. Wyciągnął nogi, i udało mu się stanąć. Udał się poza dom, bo nie odczuwał głodu itp.. Powędrował do pracy, ale tam go zupełnie ignorowali, jakby nie istniał – Właśnie – Pomyślał – Ja przecież nie istnieje – i zasmucił się. Wtedy podszedł do niego ktoś, kogo wcześniej nie widział.

-Witam – Powiedział.

-To ty mnie widzisz? – Odpowiedział Tomasz.

-Oczywiście. Też jestem duchem, i jestem Robert. Dla tego Cię widzę.

-Widzisz mnie dla tego że jesteś Robert? – Tomasz udawał głupiego, jakby nie był duchem – A racja, przecież ja jestem duchem…

-Teorytycznie nie jesteś duchem. Po prostu nie masz ciała. To normalne, chodź ze mną, pokaże ci miejsce No-body. Tak się nazywa. – I poprowadził Tomasza do miejsca, o którym istnieniu nawet nie miał pojęcia.

Przeszli przez wielką, złotą bramę, która była umiejscowiona koło wieżowca, w którym mieszkał Tomek.

-Dziwne – Pomyślał – Przedtem tego tu nie było. – Jego myśli przerwał pusty głos Roberta:

-Zapomniałem spytać, jak się nazywasz.

-…- Odpłynął Tomasz – A tak. Tomasz. Mów mi Tomek.

-Dobrze Tomku, ale chodź, brama zamyka się punktualnie o 20:00 a dochodzi wpół do siódmej. – I przeprowadził Tomasza przez bramę.

Po drugiej stronie prawie nic nie różniło się od normalnego świata. Było to jedno wielkie miasto, lecz coś w nim było innego. Tomasz czuł się wolny.

-Teraz zostawię cię samego, abyś mógł się oswoić z tutejszymi ludźmi. – Powiedział Robert po czym odleciał w stronę wieżowca z numerem 17.

Tomek postanowił polatać i oswoić się z nowym miastem. Latał, latał i latał, aż ku jego zdziwieniu, ogromna, złota brama ot tak wyparowała. Postanowił poszukać Roberta przy wieżowcu 17. Znalazł go od razu, ale gdy Robert nie pragnął tego najbardziej na świecie.

-Już się oswoiłeś z miastem? Nie mam teraz za bardzo czasu – Powiedział i rozpoczął historię No-Body. –No-Body dzieli się na trzy części. Pierwsza jest dobra, druga neutralna a trzecia zła. My jesteśmy w tej drugiej części, ale teraz trwa krwawa wojna więc nigdy nic nie wiadomo. Każdy człowiek który nieświadomie śni o naszej krainie, musi stać się człowiekiem bez ciała, inaczej nasz świat byłby zagrożony. Nie mamy też kontaktu z istotami w pełni żyjącymi, bo to by było jeszcze niebezpieczniejsze. Każdy człowiek bez ciała wędruje do odpowiedniej części No-Body. Dobrzy ludzie idą do pierwszej, ludzie którym losy świata są obojętne do drugiej a ci, którym życie nie miłe i chcą czym prędzej pozbyć się życia na ziemi idą do trzeciej. Tak naprawdę jesteśmy pół-aniołami. Walczymy o to, żeby ziemia istniała. Każda planeta ma swoje No-Body i swoje pół-anioły ale nas interesuje ziemia. Co roku wg. kalendarza ziemskiego musi się odbyć Wielka Bitwa, w której Dobro i Zło walczą między sobą, a neutralni dołączają do którejś grupy, lecz wszyscy do jednej. Zostałem twoim mentorem i czy tego chcesz czy nie, zostaniesz ze mną do końca świata albo chociaż No-Body.




Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...